Przekonałeś, "Szałach" - trenerski nos Jana Urbana

Legia Warszawa kontynuuje serię spotkań bez porażki na wyjeździe. W piątek stołeczny zespół po niezwykle emocjonującym meczu pokonał na Suchych Stawach Cracovię 2:1. Pojedynek miał trzy kluczowe dla rozwoju sytuacji momenty.

W 27. minucie z boiska za niesportowe zachowanie usunięty został Dickson Choto. To wymogło na Janie Urbanie przemeblowanie składu. W 35. minucie za Marcina Mięciela wprowadził zatem do gry Tomasza Kiełbowicza, który zajął miejsce z lewej strony bloku obronnego, a rolę stopera zaczął pełnić Jakub Wawrzyniak. Wreszcie w 67. minucie na boisku zameldował się Sebastian Szałachowski.

To właśnie 26-letni skrzydłowy Legii przesądził o jej zwycięstwie. Przy pierwszym kontakcie z piłką "Szałach" skutecznie wykończył akcję Kiełbowicza lewą stroną boiska, a kilkadziesiąt sekund później popisał się wyśmienitym podaniem otwierającym drogę do bramki Bartłomiejowi Grzelakowi. Po meczu piłkarze Legii jak jeden mąż chwalili posunięcia trenera. - Trener trafił idealnie ze zmianami. Szałach strzelił bramkę po asyście Tomka Kiełbowicza, a później Sebastian dał asystę Bartkowi Grzelakowi, więc ta lewa strona zafunkcjonowała tak, jak miała zafunkcjonować - mówił Maciej Iwański, a wtórował mu strzelec zwycięskiej bramki: -Wypada pogratulować szkoleniowcowi tego nosa trenerskiego. Wydaje mi się, że to jest właśnie siłą Legii. Pierwsza jedenastka jest bardzo silna i spójrzmy na ławkę - to są świetni zawodnicy, którzy wchodząc na boisko mogą podnieść jakość gry i pokazać tak, jak teraz, że są godni występować w pierwszym składzie. Wracając do sytuacji z pierwszej minuty.

Grzelak mógł wpisać się na listę strzelców już długo wcześniej, ale w pierwszej minucie nie skorzystał z prezentu od Marcina Cabaja, który podał mu piłkę wprost pod nogi. - Z boku to wyglądało fajnie: mogłem przyjąć i dać za kołnierz. Piłka poszła jednak po nodze Marcina Mięciela, miała nieprzyjemną rotację. Powiem szczerze, że ledwo zdołałem ją przyjąć i jeszcze została mi pod nogą. Nie miałem z czego uderzyć. Wydaje mi się też, że w tym wypadku Łukasz Tupalski nie trafił w piłkę, nie był nią zainteresowany i ściął mnie - próbował tłumaczyć się Grzelak.

Jak przyznał po spotkaniu trener Cracovii, Orest Lenczyk paradoksalnie jego zespół zaczął grać słabiej, kiedy Dickson Choto wyleciał z boiska. Maciej Iwański komentując ten fakt odwołał się do praktyki: - Czasami są takie mecze, że grając w "10" wszyscy potrafią wyzwolić w sobie wszystkie rezerwy i gra się zdecydowanie lepiej, a przeciwnikowi idzie gorzej. Coś w tym jest.

Bohaterem inauguracji wiosny bez wątpienia obok nosa Jana Urbana był Sebastian Szałachowski. Skrzydłowy Legii po końcowym gwizdku skromnie wypowiadał się o swoim występie: - Wszyscy zasłużyliśmy na wygraną. Wierzyliśmy do końca, mimo że mieliśmy małe szanse. Przy pierwszej bramce dostałem świetną piłkę od Tomasza Kiełbowicza. Przy drugiej bardzo ładnie pokazał się Bartek Grzelak, dograłem mu w tempo.

Przed meczem trener Urban stwierdził, że po okresie przygotowawczym "Szałach" jest poza pierwszą "11", ale cały czas może udowodnić, że należy mu się miejsce w wyjściowym składzie. Szałachowski nie chciał udzielać odpowiedzi na pytanie, czy grą przeciwko Cracovii przekonał do siebie szkoleniowca. - To jest pytanie do trenera - odparł zawodnik, ale stojący akurat za plecami Szałachowskiego Urban odpowiedział za nieśmiałego podopiecznego: - Przekonałeś, Szałach, przekonałeś.

Komentarze (0)