Przez ponad dwa miesiące trwała przerwa w rozgrywkach ligowych. Od stycznia polskie zespoły przygotowywały się do wiosny w ekstraklasie. - Długo czekaliśmy na ten start. Jedni zaczęli już w piątek, ale na nas przyjdzie pora dopiero w niedzielę. Na pewno jesteśmy głodni gry, chcemy wypaść jak najlepiej - powiedział przed meczem z Zagłębiem Lubin, Mateusz Kowalski.
Sytuacja Piasta w tabeli nie jest łatwa. Gliwiczanie mają tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Za ich plecami plasuje się między innymi Zagłębie. Nic zatem dziwnego, że niedzielne spotkanie ma dla nich ogromne znaczenie. - Musimy zapunktować w Lubinie, to jest najważniejsze. Naturalnie najlepszą opcją byłyby trzy punkty, bo odskoczylibyśmy Zagłębiu na odległość pięciu oczek. Jedno jest pewne, nie możemy przegrać - zauważył 24-letni defensor. Jak nastroje przed tym ważnym pojedynkiem? - Jesteśmy optymistami. Nie możemy nawet myśleć, że jesteśmy bez szans. Patrząc na tabelę widzimy, że Zagłębie jest za nami, więc nie możemy się bać, tylko podjąć walkę, zaatakować i wygrać - dodał.
W głowach gliwickich piłkarzy cały czas tkwi starcie sprzed roku. Wówczas to na przywitanie wiosny Piast musiał uznać wyższość Cracovii. - W poprzednim sezonie przegraliśmy to pierwsze spotkanie. Wtedy była jednak nieco inna sytuacja, bo porażka była równoznaczna ze spadkiem na ostatnie miejsce w tabeli. Teraz jesteśmy zupełnie inną drużyną, dojrzalszą. Zamierzamy to udowodnić w niedzielę - zapowiedział "Kowal".
W zimowych spotkaniach towarzyskich nieźle prezentowała się defensywa Piasta, a jesienią to właśnie gra obronna była największą bolączką zespołu Dariusza Fornalaka. Dobry prognostyk przed startem rundy? - Często jest tak, że postawa w spotkaniach kontrolnych różni się od tej w meczach o stawkę. Na pewno te wyniki z okresu przygotowawczego w pewnym sensie napawają optymizmem, bo graliśmy niezłą piłkę, prezentowaliśmy się dobrze w obronie, ale dopiero w niedzielę okaże się, czy przełożyliśmy to wszystko na rywalizację w lidze - wytłumaczył piłkarz.
W Piaście nikt nie przywiązuje większej wagi do wyników sparingów. Nic dziwnego, gliwiczanie latem dobrze wypadli w meczach kontrolnych, a jak było jesienią w ekstraklasie, wszyscy widzieli. - Źle rozpoczęliśmy sezon, później się rozkręciliśmy, ale… źle skończyliśmy tamtą rundę - zażartował sympatyczny obrońca Piastunek. Teraz ma być inaczej. Dobry początek wiosny ma dać pozytywnego "kopa" niebiesko-czerwonym. - Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeżeli byśmy dobrze zaczęli, to liczylibyśmy na coś więcej niż tylko utrzymanie - wyjaśnił Kowalski.
Mecz w Lubinie ma być tym przełomowym. Piast nie wygrał w lidze od 4 października, kiedy to ograł w Warszawie tamtejszą Polonię. - W niedzielę będziemy mieli najlepszą okazję do przełamania tej kiepskiej serii. Nic przecież nie trwa wiecznie - zakończył 24-latek.