- W końcu pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę, a z tym ostatnio różnie bywało. W porównaniu z naszą grą z poprzednich spotkań jest progres. Do perfekcji sporo nam jeszcze brakuje, ale wygląda to coraz lepiej - przyznaje pomocnik Borussi Dortmund.
Kuba Błaszczykowski był wyróżniającym się piłkarzem w ekipie biało-czerwonych. Swój świetny występ ukoronował pięknym golem, który dał Polakom prowadzenie. - Ta bramka jest w dużej mierze zasługą Roberta Lewandowskiego. Wygrał pojedynek główkowy, a potem ja poradziłem sobie w akcji jeden na jeden i uderzyłem w długi róg - opisuje sytuację bramkową były gracz Wisły Kraków.
Kuba wykazywał w środowy wieczór wyjątkową ochotę do gry. Grał na skrzydle, w środku pola, w ataku. Dawno już kibice nie widzieli w reprezentacji go tak aktywnego, a w dodatku strzelającego ładne gole. Nic więc dziwnego, że z trafienia do siatki piłkarz cieszył się tak jak z mistrzostwa świata. - Może to dlatego, że dużo tych bramek w kadrze nie strzelam. To był dopiero mój trzeci gol. Życzyłbym sobie, żeby to był początek mojej dobrej formy strzeleckiej - nie ukrywa.
Przed spotkaniem można było obawiać się o to, jak zawodnicy poradzą sobie na fatalnym boisku na stadionie przy Konwiktorskiej. Okazało się jednak, że Polacy na złej nawierzchni też mogą grać nieźle i wygrywać. - Murawa nie była aż tak zła jak w meczu z Rumunią na Legii. Widać było, że organizatorzy stanęli na głowie, aby ją jak najlepiej przygotować. Najważniejsze, że było w miarę równo - ocenia płytę Błaszczykowski.