Koniec wyjazdowego fatum

1 grudnia 2007 roku po zwycięstwie 1:0 nad Polonią Bytom zawodnicy Jagiellonii Białystok po raz ostatni wracali do domu z kompletem punktów. Na następną wyjazdową wygraną musieli więc czekać ponad dwa lata i trzy miesiące. Trudno się więc dziwić Jarosławowi Lato, który pytany o tą fatalną serię w pierwszym odruchu przyznał, iż cieszy się, że końca dobiegła seria 32 lat bez zwycięstwa na obcym terenie.

O tym, że we Wrocławiu może nastąpić przełom mogły świadczyć już pierwsze minuty pojedynku ze Śląskiem. Piłkarze spod wschodniej granicy przystąpili do niego wyjątkowo umotywowani i zdeterminowani. Od rozpoczęcia gry przejawiali więcej inicjatywy i woli walki niż bezbarwni gospodarze. - Wiedzieliśmy, że bez zwycięstw na wyjeździe trudno będzie się utrzymać. Z każdym meczem presja rosła, a trzydziesty trzeci znak zapytania na fladze wywieszonej przez kibiców też został w głowach zawodników - stwierdził na pomeczowej konferencji Michał Probierz. Były opiekun m.in. Polonii Bytom zdecydował się na dokonanie kilku roszad w składzie, w tym wystawienie pozyskanego w końcu z Olimpijskiej Rafała Grzyba oraz na przesunięcie Tomasza Frankowskiego do linii pomocy. Ten ostatni zgodził się, że to pierwsza połowa była decydująca, jeśli chodzi o wynik rywalizacji. - Do przerwy to my prowadziliśmy grę, a Śląsk nie miał pomysłu jak nas zaatakować - powiedział.

Franek pytany o przyczyny tej niechlubnej serii stwierdził natomiast: - Nie mało z tych 32 meczów to my byliśmy zespołem wiodącym na boisku. Nie mniej jednak po strzeleniu bramki brakowało nam potwierdzenia drugą, a dzisiaj uczynił to Remek Jezierski. Drugi gol na pewno dodał gościom pewności, bo od 51. minuty spokojnie prowadzili grę, kontrolując przebieg pojedynku. Sporo nerwów kosztowała ich jednak końcówka spotkania, w której Śląsk zdobył bramkę kontaktową. - Szkoda, że Kamil nie trafił w świetnej okazji na 3:0, bo wtedy uniknęlibyśmy tych emocji - żałował trener Probierz.

Koniec końców komplet punktów wyjechał jednak z Oporowskiej, a zawodnicy Jagi ponownie - po długiej przerwie - mogli w dobrych humorach udać się w podróż powrotną. Nie tylko zresztą oni. - W końcu nasi kibice mogą szczęśliwie wracać do Białegostoku - cieszył się kapitan gości i dodał: - Dzisiaj uśmiechnęło się do nas szczęście i mam nadzieję, że w następnym spotkaniu - z Wisłą u siebie - również pokusimy się o zwycięstwo.

Trzy punkty zdobyte we Wrocławiu mogą mieć kapitalne znaczenie, jeżeli chodzi o walkę o utrzymanie. Przed spotkaniem ze Śląskiem Jagiellonia miała tylko punkt przewagi nad strefą spadkową, a jej bezpośredni rywal Arka sensacyjnie pokonała Wisłę Kraków. W takiej sytuacji każda zdobycz jest na wagę złota, z czym oczywiście zgodził się Rafał Grzyb. - Każda drużyna będzie na pewno do końca walczyć o punkty i o utrzymanie nie będzie wcale tak łatwo jak się wydaje - zadeklarował.

Komentarze (0)