Inaczej niż w dotychczasowych meczach obecnego sezonu, ustawieni przez Jana Urbana na mecz z Polonią Bytom mieli zostać Ariel Borysiuk, który miał grać za Maciejem Iwański, będącym najbardziej ofensywnym pomocnikiem, oraz przed Tomaszem Jarzębowski grającym na pozycji defensywnego pomocnika. Wzmocnienie środkowej formacji miało być kluczem do zwycięstwa, które Legionistom miał dać Bartłomiej Grzelak, jedyny napastnik.
Ten plan Urbanowi zepsuł Jakub Rzeźniczak, który nie mógł wystąpić w sobotnich zawodach z powodów problemów żołądkowych. Ustawienie vice mistrzów Polski wróciło więc do pierwotnej wersji. Nie zmieniło to faktu, że Wojskowym mimo dobrych pierwszych minut meczu szło tak sobie a końcówka meczu w wykonaniu Grzelaka była fatalna, gdyż napastnik Legii powinien zdobyć co najmniej dwie bramki. - Psycholog pracuje na co dzień z piłkarzami. Spotkanie po Odrze z psychologiem odbyło się. Nie możemy jednak płakać cały czas nad rozlanym mlekiem po meczu z Odrą. Wiemy jednak, że aby poprawić naszą sytuację trzeba wygrać następny mecz. Taka jest rzeczywistość w piłce. Co trzy dni, czy co tydzień są sprawdziany - mówił jeszcze w piątek, dzień przed meczem trener warszawskiej drużyny.
Jak się okazało mało się w stołecznym zespole zmieniło. Ariel Borysiuk ponownie zagrał bardzo przeciętny mecz tracąc kilka razy piłkę na własnej połowie, co dla defensywnego pomocnika jest najgorszym błędem, jaki może się przydarzyć. Trener wiązał z młodym graczem duże nadzieje, a zwłaszcza z jego strzałami z dystansu. - To nie jest takie proste poradzić sobie ze stresem i odpowiedzialnością. W meczu o większą stawkę dla zawodnika młodego jak Ariel, który wie, że nie jest podstawowym graczem drużyny ważne jest aby mieć zaufanie trenera. Jedynym sposobem aby taki chłopak się rozwinął to gra w kolejnych meczach i nabieranie doświadczenia - mówił Urban, który niestety miał ponownie racje mówiąc, że nie jest łatwe radzenie sobie ze stresem.
Legia w sobotę przegrywając z Polonią w Bytomiu straciła już drugą szansą na objęcie prowadzenia w wyścigu o mistrzostwo. Nie wykorzystane sytuacje się mszczą - w przypadku Legii, może oznaczać to szybki spadek na trzecie miejsce w tabeli i pozostanie na tym miejscu do końca sezonu, zamiast zdobycie upragnionej pierwszej pozycji.