Pomocnik PGE GKS Bełchatów Maciej Małkowski mógł zostać bohaterem swojego zespołu. W pierwszej części gry były gracz Odry przegrał w sytuacji sam na sam z Krzysztofem Pilarzem. - Myślałem, że skieruję piłkę obok słupka. Bramkarz Ruchu jednak dobrze wyszedł z bramki i na moje nieszczęście trafiłem w niego - żałował nie wykorzystanej szansy piłkarz, który narzekał, że jego zespół kolejny raz dopadła w ważnym meczu pewna niemoc. - Tak się jakoś dzieje, że w najważniejszych dla nas momentach remisujemy, albo przegrywamy. Nie wiemy co jest tego powodem. Teraz gramy z Zagłębiem i Odrą i w tych spotkaniach musimy odrobić to, co straciliśmy w Chorzowie - zapowiedział Małkowski.
Momentem, o którym po meczu długo się dyskutowało było zdarzenie z 76 minuty, gdy w polu karnym gości w starciu z Jakubem Tosikiem padł Łukasz Janoszka. Sędzia podyktował rzut karny, a obrońcę PGE GKS odesłał do szatni. - Zastanawiam się czy w momencie podania nie było spalonego. A w kwestii karnego trudno mi się wypowiadać. Najgorsze dla nas, że przegraliśmy - stwierdził pomocnik z Bełchatowa. - Druga połowa była słaba z naszej strony. Poprzednie gry były dużo lepsze - dodał na koniec ze smutkiem piłkarz.