Portowcy w rozgrywkach ligowych nie wygrali od wznowienia rozgrywek. Dwa razy padł bezbramkowy remis, a w sobotę ulegli w Nowym Sączu tamtejszej Sandecji 1:3. Jak na zespół, który ma zamiar w tym sezonie wywalczyć awans do ekstraklasy, to bilans delikatnie mówiąc nie najlepszy. Wielu szczecińskich kibiców obawiało się ubiegłotygodniowej potyczki z Zagłębiem Sosnowiec, właśnie z racji słabej dyspozycji. Podopieczni Piotra Mandrysza stanęli na wysokości zadania. Pokonali lidera grupy zachodniej drugiej ligi 3:0. Choć styl w jakim to zrobili nie był do końca zadowalający. Przez cały mecz to sosnowiczanie mieli przewagę, a Portowcy po prostu wykorzystali to co mieli. Trenerskiego nosa miał Mandrysz, wpuścił Mikołaja Lebedyńskiego, który dwa razy wpisał się na listę strzelców. Tuż przed końcem, w 90. Minucie, wykonał tak zwaną zmianę taktyczną. Za Olgierda Moskalewicza wszedł Dariusz Zawadzki i jeszcze przed ostatnim gwizdkiem podwyższył wynik. Tym sposobem szczecinianie niemal zapewnili sobie awans do półfinału Remes Pucharu Polski. Po tym pojedynku wydawało się, że Pogoń kryzys ma już za sobą, w końcu wygrała i, co ważniejsze, przełamała niemoc strzelecką. A w Nowym Sączu doznała bolesnej porażki. Teraz Portowcy mają szansę znowu odnieść zwycięstwo i pokazać szczecińskiej publiczności, że z lekkim falstartem, ale będą walczyć o awans do ekstraklasy.
Zagłębie Sosnowiec jest w bardzo trudnej sytuacji. Drugoligowiec musi wygrać różnicą trzech bramek, by awansować. Jeżeli sosnowiczanie w regulaminowym czasie gry wygrają 3:0, to doprowadzą do dogrywki, każda inna trzy bramkowa przewaga oznacza, że Zagłębie zagra w półfinale. Jakie są na to szanse? Bardzo małe. Na pewno tak wysoka przegrana na własnym terenie mocno podcięła skrzydła sosnowiczanom. Przed trenerem było mnóstwo pracy. Musiał zmotywować swoich podopiecznych, by ci uwierzyli, że są w stanie zmienić losy tego dwumeczu. Jak mu się ta sztuka udała? Okaże się w środę wieczorem. Zadanie będzie bardzo trudne, Pogoń mimo, że jest w kryzysie, to jakby nie patrzeć jest o klasę rozgrywkową wyżej, więc i umiejętności piłkarskie, przynajmniej teoretycznie, ma większe. Jednak paradoksalnie gra przed własną publicznością nie musi być atutem. Portowcy muszą zmazać plamę, a więc muszą zaatakować. Tu pojawia się szansa Zagłębia. Szybkimi kontrami mogą wypunktować rywala podobnie, jak to miało miejsce w Sosnowcu. Zobaczymy jak Piotr Pierścionek ustawi swój zespół. Przyjezdni będą mieli 90 minut, by wrócić do gry. Na pewno szybko strzelona bramka pomoże im uwierzyć w siebie, a wtedy możemy być świadkami bardzo ciekawego meczu, pełnego emocji do samego końca. Teoretyczne Zagłębie szanse na awans ma, zobaczymy czy z niej skorzysta.
Pogoń Szczecin - Zagłębie Sosnowiec / śr 24.03.2010 godz. 20:00
Przewidywane składy:
Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Wróbel, Hrymowicz, Mysiak, Woźniak, Rogalski, Pietruszka, Mandrysz, Petasz, Klatt, Lebedyński.
Zagłębie Sosnowiec: Bensz - Kłoda, Hosić, Marek, Łuczywek, Lilo, Kłus, Flejterski, Pajączkowski, Lachowski, Myśliwy.
Sędzia: Artur Radziszewski (Warszawa).