Anna Soboń: Uraz jakiego doznałeś podczas spotkania z Wartą Poznań wyglądał bardzo niepokojąco. Napędziłeś kibicom i trenerom strachu.
Mikołaj Skórnicki: Mnie też się tak początkowo wydawało, ale zrobiłem prześwietlenie i wyszło, że noga jest tylko mocno stłuczona - nie ma żadnego pęknięcia czy złamania. Myślę, że na najbliższy mecz będę gotowy do gry (śmiech).
Jednak jakaś pozostałość po starciu z zawodnikiem z Poznania jeszcze jest?
- Na stopie mam duży krwiak, ale akurat szczęście w nieszczęściu, że miałem przebitą skórę i cały ten krwiak spłynął praktycznie zaraz po urazie.
Chyba nie tak zaplanowaliście sobie początek meczu z Wartą, bo strata bramki troszkę was zaskoczyła.
- Wyszliśmy z innym nastawieniem i nie spodziewaliśmy się, że tak szybko stracimy bramkę. Ale stało się jak się stało, choć może to i dobrze, bo podziałało to na nas mobilizująco. Otrząsnęliśmy się po tej stracie gola i cały mecz dominowaliśmy nad zespołem Warty. Dopisało nam trochę szczęście i zdobyliśmy bramkę w 90 minucie, która dała nam trzy punkty.
Nie widziałeś tego decydującego trafienia. Jak to wyglądało z opowieści?
- Marcin Folc wygarnął spod końcowej linii praktycznie beznadziejną piłkę, dograł ja do Adasia Cieślińskiego, a on piękną przewrotką skierował ją do bramki. Chwała mu za to, że w ostatniej minucie się na to zdecydował i zapewnił nam cenne zwycięstwo.
Trzeba jednak przyznać, że akcja po której padł gol dla Warty również zasługiwała na uznanie.
- Zdecydowanie tak. To była piękna akcja w wykonaniu gości. Warta przeprowadziła w sumie dwie kontry, po których mogła nam strzelić bramkę i po tej pierwszej na samym początku meczu tak się stało. Była to wzorowa kontra, a my niestety… nie przeszkodziliśmy im w tym.
Teraz jedziecie do Ząbek, by stanąć naprzeciwko byłego kolegi z drużyny - Hubarta Robaszka.
- Zgadza się, spotkamy się z Hubertem, który jeszcze w poprzedniej rundzie grał w KSZO. Dolcan ma jakieś swoje problemy. Rozegrali trzy mecze i trzy przegrali, dlatego na pewno będą się chcieli zmobilizować i u siebie zdobyć jakieś punkty. Jednak my im tego nie ułatwimy. Jesteśmy w dobrej formie i jedziemy tam wygrać mecz. Chcemy w Ząbkach zagrać dobre spotkanie i wywalczyć komplet punktów.
Wspomniałeś, że Dolcan będzie chciał przełamać złą passę. KSZO także ma takowa do przełamania, bo póki co jesteście zespołem swojego boiska.
- Rzeczywiście tak jest, ale myślę, że to Dolcan ma większa presję, bo ma w tej rundzie na swoim koncie zero punktów, a my mamy ich już sześć. Myślę, że nam wszystko jakoś wypaliło. Mamy dwa zwycięstwa i jedną przypadkową porażkę na koncie. Dolcan musi wygrać, natomiast my chcemy zwyciężyć. Na pewno nam się będzie grało lepiej psychicznie niż rywalom.
Doczekałeś się w końcu swojej szansy w pierwszym składzie KSZO. Zadomowiłeś się w środku pola - odpowiada ci ta pozycja?
- Pozycja na pewno mi odpowiada. Trener Jakołcewicz doskonale wiedział na jakiej najlepiej się czuję, bo występowałem na takowej u obecnego szkoleniowca KSZO. Pozostaje mi teraz tylko grać jak najlepiej potrafię i w każdym meczu udowadniać, że to miejsce mi się należało już wcześniej (śmiech).