To drugi mecz z rzędu, w którym scenariusz spotkania dla Jagiellonii układa się podobnie. Jeszcze przed przerwą Michał Probierz sięga na ławkę rezerwowych po Grosickiego, który po wejściu na plac gry daje zespołowi wiatr w żagle. Tak było w miniony weekend, kiedy jeszcze w pierwszej połowie meczu z Piastem Gliwice zastąpił Jezierskiego. Szkoleniowiec chciał wówczas, by Grosicki "pokręcił się" przy mającym żółtą kartkę Kamilu Gliku, a jedną ze swoich indywidualnych akcji zakończył asystą przy golu Tomasza Frankowskiego. W czwartek na Suchych Stawach wszedł do gry już w 8. minucie w zamian za Marcina Burkhardta, który doznał złamania nosa.
Po wejściu na boisko był najjaśniejszym punktem w ofensywie Jagiellonii. Grosickiemu zaczyna powoli przeszkadzać, że mimo dobrej gry, już czwarty wiosenny mecz zaczyna na ławce rezerwowych. - Daję więc trenerowi zagadkę. Nie wiem czy to wynika z taktyki trenera. Wydaje mi się, że w Jagiellonii wyrobiłem sobie markę na tyle, żeby grać w pierwszym składzie. Nawet jeśli wchodzę z ławki, wiele się ode mnie wymaga. Staram się robić to, jak najlepiej - mówi dla SportoweFakty.pl napastnik Jagi.
Wywołany do tablicy trener Probierz tak tłumaczy swoje decyzje: -Kamil ma swoje mecze, ale to nie jest jeszcze ten stary Kamil. Z Cracovią miał asystę i najważniejsze, że się odbudowuje. "Grosik" tych asyst ma na koncie w tym sezonie 6. Napastnikowi Jagi doskwiera jednak brak skuteczności, bowiem w bieżących rozgrywkach jedynie trzykrotnie trafiał do siatki rywali. Do tego dość dawno temu, bo po raz ostatni 3 października. W prestiżowym pojedynku ze swoim byłym klubem, Legią Warszawa dwukrotnie pokonał Jana Muchę.
Do rundy wiosennej białostocczanie przystępowali z passą 32 spotkań bez zwycięstwa na obcym terenie. Jednak już w drugim wiosennym meczu wyjazdowym pokonali Śląsk Wrocław. Po zwycięstwie z Cracovią mają już 6 punktów zdobytych na terenach bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie w ekstraklasie. - Każdą passę się przełamuje. Nam udało się to zrobić już we Wrocławiu. W tej rundzie gramy bardzo dobrze, a w całym sezonie - o czym się już zapomina - zdobyliśmy 36 punktów. Startowaliśmy przecież z minus 10 punktami. To trzeba brać pod uwagę, ponieważ wyszliśmy z tego dołka i jeszcze gramy w półfinale pucharu Polski. To jest naprawdę coś wielkiego. Do końca sezonu zostało jednak jeszcze miesiąc czasu i musimy być w pełni skoncentrowani w walce o utrzymanie oraz o puchar Polski - deklaruje Grosicki.
Przed meczem z Cracovią jej trener, Orest Lenczyk bardzo pochlebnie wypowiedział się o Grosickim. Według doświadczonego szkoleniowca, 22-letni wychowanek Pogoni Szczecin imponuje mu przede wszystkim dynamiką i podejmowaniem odważnych decyzji. - To pewna wskazówka do tego, jakich zawodników sprowadzać. On ma cechy pożądane w nowoczesnym futbolu - mówił Lenczyk. - To bardzo miłe, że takie słowa padają. Zwłaszcza z ust takiego trenera, jak pan Lenczyk. Cały czas pracuję nad sobą. Chcę być coraz lepszym zawodnikiem, pokazywać na boisku swoje umiejętności - odpowiada Grosicki i barwnie puentuje: - Brakuje mi trafienia, które da mi komfort pozwalający na jeszcze lepszą grę. Kiedy się przełamię i strzelę bramkę, to zobaczycie lepszego Kamila Grosickiego.