Początek spotkania należał do katowiczan. W 9. minucie gospodarze powinni objąć prowadzenie. W idealnej wręcz sytuacji znalazł się Paweł Buśkiewicz, ale strzelił prosto w Łukasza Radlińskiego. W odpowiedzi szczęścia próbował Piotr Reiss, ale z obroną jego uderzenia nie miał problemów Jacek Gorczyca. Po chwili znów doskonałą okazję mieli zawodnicy GKS-u. Bartłomiej Dudzic dynamicznie ruszył do prostopadłego podania, ale Radliński skrócił kąt i zdołał obronić w sytuacji sam na sam.
W początkowym fragmencie spotkania zdecydowanie lepsze okazje do objęcia prowadzenia mieli zawodnicy ze stolicy Śląska, ale tylko własnej nieskuteczności mogą zawdzięczać to, że wynik cały czas był bezbramkowy. W 24. minucie przed szansą po rzucie rożnym stanął Jakub Dziółka, ale jego uderzenie okazało się zbyt słabe. Po tej sytuacji katowiczanie zwolnili tempo gry. Mogło się to na nich zemścić, gdyż po półgodzinie gry po prostopadłym podaniu Paweł Iwanicki znalazł się w sytuacji sam na sam z Gorczycą. Arbiter odgwizdał jednak bardzo kontrowersyjnego spalonego. Przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę spotkania piłkarze obydwu klubów próbowali jeszcze strzałów z dystansu, ale po żadnym z nich piłka nie poleciała nawet w światło bramki.
Początek drugiej połowy nie dostarczy zbyt wielu emocji. Piłkarze grali bardzo spokojnie, nie kwapili się do ataku. Dużo było także niedokładności w poczynaniach obu ekip - na szczęście do czasu. W 57. minucie ręce w geście triumfu unieśli gospodarze. Wystarczyła jedna akcja i katowiczanie objęli prowadzenie. Buśkiewicz przedarł się lewym skrzydłem, wymienił podanie z Dudzicem i trafił do siatki precyzyjnym strzałem w długi róg. Po strzelonym golu gospodarze złapali wiatr w żagle, ale nie udało im się podwyższyć prowadzenia. Aktywny był zwłaszcza Buśkiewicz, który siał popłoch w szeregach obronnych drużyny z Poznania.
W 69. minucie zapachniało golem dla Warty. Po ładnej akcji w polu karnym padł Iwanicki, ale sędzia nakazał grać dalej. Chwilę później strzelał Alain Ngamayama, ale Gorczyca w ładnym stylu obronił nogami. W 72. minucie z rzutu wolnego uderzał Reiss, lecz zbyt słabo, aby zaskoczyć golkipera katowiczan.
Niewykorzystane sytuacje się mszą - mówi stare piłkarskie porzekadło. W 80. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zawodnicy Warty zachowali się nieporadnie we własnym polu karnym i nie potrafili wybić piłki. Ta spadła na kolano Dziółki i chwilę później zatrzepotała w siatce.
Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie. W samej końcówce okazję mieli jeszcze gospodarze, ale piłkę po uderzeniu głową Tomasza Hołoty pewnie złapał golkiper Warty.
W rundzie jesiennej w starciu tych drużyn odnotowano remis 3:3. Teraz zwycięstwo odnieśli katowiczanie, którzy dzięki trzem punktom dołączyli do ścisłej czołówki, walczącej o awans do ekstraklasy. Konia z rzędem temu, kto by się tego spodziewał przed rozpoczęciem sezonu.
GKS Katowice - Warta Poznań 2:0 (0:0)
1:0 - Buśkiewicz 57'
2:0 - Dziółka 80'
Składy:
GKS Katowice: Gorczyca - Małkowski, Napierała, Dziółka, Niechciał, Cholerzyński, Hołota, Gabriel Nowak (82' Sermak), Plewnia, Dudzic (85' Ryś), Buśkiewicz (90+1' Malicki).
Warta Poznań: Radliński - Marciniak, Błażej Jankowski, Strugarek, Otuszewski, Bekas, Ngamayama, Seweryn, Ignasiński, (59' Pawlak), Reiss, Iwanicki (78' Kaźmierowski).
Żółte kartki: Dziółka (GKS) oraz Błażej Jankowski (Warta).
Sędzia: Grzegorz Stęchły (Jarosław).