To reakcja szkoleniowca mistrzów Polski na wypowiedź bramkarza, a zarazem dyrektora sportowego Polonii, Radosława Majdana. Były reprezentant Polski przyznał, że murawa, która ze względu na złą konserwację w okresie zimowym znajduje się w opłakanym stanie, będzie sprzyjała drużynie gospodarzy, a nie preferującym techniczną grę wiślakom. - Czytałem tą wypowiedź. Jaka jest różnica między zawodnikami Wisły czy Polonii w stosunku do tej murawy? Boiska mamy różne. Na różnych płytach się trenuje, na różnych się gra. Trzeba zmienić tylko sposób gry. Być w może w Warszawie nie da się grać po ziemi, tylko trzeba będzie podnosić piłkę. To nie będzie robić różnicy. Nie uważam, żeby to było szczególne utrudnienie - tłumaczy Kasperczak.
Niemniej jednak trener krakowskiej Wisły przyznał, że przed spotkaniem przy Konwiktorskiej więcej pracował z zespołem nad stałymi fragmentami gry zarówno w ataku, jak i obronie. - Poświęciliśmy trochę czasu stałym fragmentom gry, ponieważ na takim boisku one mogą być decydujące dla wyniku meczu.
Kasperczak, który w minionym tygodniu nareszcie mógł poświęcić przygotowaniom do ligowego spotkania więcej niż jeden dzień, zdradził, że po meczu z Polonią Bytom zaszła istotna zmiana przy ustawieniu w czasie rzutów rożnych wykonywanych przez przeciwnika. - Biorąc pod uwagę okoliczności straty bramki w Bytomiu, postanowiliśmy, że od teraz zawodnicy w czasie defensywnych rzutów rożnych będą stać przy obu słupkach. Piłka jest grą błędów i chociaż dobrze kryjemy w strefie, to nie upilnowaliśmy rywala, który trafił tuż przy słupku. Mariusz nie miał nic do powiedzenia, ale wyciągnęliśmy wnioski i to się więcej nie powtórzy - deklaruje Kasperczak.