PP: W Białymstoku czeka nas piękny bój - wypowiedzi po meczu Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lechia Gdańsk uległa na stadionie przy ulicy Traugutta Jagiellonii Białystok 1:2 w meczu półfinałowym Remes Pucharu Polski. Po meczu wypowiedzieli się szkoleniowcy obu zespołów - Michał Probierz i Tomasz Kafarski.

Michał Probierz (trener Jagiellonii): Mogę pogratulować moim zawodnikom, bo potrafiliśmy na bardzo trudnym terenie w Gdańsku utrzymać się przy piłce i zdobyć dwie bramki. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy sytuacji Bruno, bo byłoby zdecydowanie łatwiej. W drugiej połowie zdawaliśmy sobie sprawę, że zespół Lechii przejdzie do frontalnych ataków. Mieliśmy trochę problemów, a kilku zawodników borykało się z urazami. Chwała im za ambicję i za to, że żaden z nich nie zszedł. Mamy 1 procent szans na awans więcej, ale u siebie czeka nas piękny bój. Bramka, którą straciliśmy daje Lechii dużo możliwości i musimy obawiać się tego spotkania po dzisiejszej grze. Zrobimy wszystko, aby je wygrać. Przy drugim rzucie karnym sędzia po prostu tak zareagował i nic nie zrobimy. Co mu powiedziałem po meczu? Że bardzo dobrze sędziował.

Tomasz Kafarski (trener Lechii): Nie ma co ukrywać, że dwie bramki stracone w pierwszej połowie miały wpływ na przebieg spotkania. Mój zespół źle zareagował po pierwszej, a szczególnie po drugiej bramce. Wpadły one po kontrach i prostych indywidualnych błędach. Uczulałem na to zawodników. Jagiellonia w pierwszej połowie grała bardzo dobrze, w drugiej zobaczyliśmy jej inne oblicze. Szkoda, że nie udało nam się strzelić jej wcześniej. Póki piłka w grze, szanse na awans do finału są dalej duże. Wierzę w to, że jesteśmy w stanie w Białymstoku powtórzyć wynik z Krakowa. Jeśli chodzi o decyzje personalne, to podjąłem taką decyzję i w pełni za nią odpowiadam. Nie ulega wątpliwości, że mamy wyrównaną kadrę. Stracone bramki mają jednak taki oddźwięk. Nie zrobiłem zmiany od razu po przerwie, bo chciałem, aby ci chłopacy potrafili sami wyjść z ciężkiej sytuacji. Nie uważam, że nie należała się szansa tym, co wyszli. Decyzja odnośnie wykonywania pierwszego rzutu karnego nie została wykonana w szatni. Jest dwóch wykonawców - Karol Piątek i Hubert Wołąkiewicz. Karol się czuł na siłach. Nie da się tego cofnąć.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)