- Lech pewnie zmierza w kierunku mistrzostwa Polski. Grają naprawdę bardzo miłą dla oka piłkę. Ofensywną i efektowną - mówi Bartosz Ława. Gdynianie zdają sobie sprawę z siły ofensywnej Lecha, ale nie oznacza to, iż zamierzają poddać się bez walki. - My nie mamy jednak nic do stracenia. Jedziemy sprawić niespodziankę. Jeżeli nam coś nie wyjdzie to głowy nam z tego powodu przecież nikt nie urwie. Następny mecz z Koroną, jest takim, w którym musimy walczyć o zwycięstwo. Tutaj z kolei każdy inny wynik niż nasza porażka będzie dla nas bardzo miłą niespodzianką - stwierdza kapitan Arki.
Kolejorz jest zdecydowanym faworytem tego spotkania. Czy fakt, iż tak naprawdę mało kto stawia na podopiecznych trenera Pasieki może być atutem Arki w tym meczu? - Ciężko tak naprawdę znaleźć w tej drużynie słabe punkty. Cieszy nas, że gramy w piątek o godzinie 20. Mecz jest transmitowany przez Canal+. Pora rozgrywania tego spotkania i klimat tam panujący zawsze wyzwala dodatkowy bodziec. Taką adrenalinę. Ostatnie mecze z Lechem pokazują, że mamy jakiś patent na tę drużynę. I z tego też powodu myślę, że to poznaniacy powinni bardziej obawiać się tego spotkania niż my - analizuje Ława.
Kapitan zespołu w swojej wypowiedzi wspomniał o patencie Arki na Lecha. I rzeczywiście tak jest. Wystarczy prześledzić historię ostatnich pięciu pojedynków między obiema drużynami. Kolejorz nie wygrał ani jednego z tych starć, z kolei gdynianie dwukrotnie. Trzy mecze kończyły się ponadto remisami. - Z pewnością fakt ten może leżeć gdzieś głęboko w psychice tego zespołu, że nie potrafią z nami wygrać już od kilku lat. Dlatego jedziemy tam spokojnie nastawieni, aby wywalczyć jakieś punkty - analizuje nasz rozmówca.
Czy niedawne spotkania Arki z Polonią Warszawa i jej imienniczką z Bytomia odcisnęły piętno na psychice piłkarzy? - Po ostatnim meczu mieliśmy trzy dni wolnego. Były święta. Każdy w swój sposób się odstresował. Wyczyściliśmy sobie głowę. Myślimy tylko o meczu z Lechem, aby zaprezentować się jak najlepiej - twierdzi kapitan Arki.
W obu tych pojedynkach żółto-niebiescy popełnili masę prostych błędów, po których tracili bramki. Gdyby nie to na ich koncie zamiast jednego punktu byłoby sześć "oczek". - Mecz z Polonią Warszawa analizowaliśmy przed spotkaniem z Polonią Bytom. Natomiast co do ostatniego pojedynku to każdy z nas wie, jakie popełnił błędy. Obejrzał powtórki w telewizji i dokładnie przeanalizował. Za dużo jednak nie można się też nad tym skupiać, gdyż dopiero wówczas dostrzega się, jakie to były kuriozalne sytuacje - wspomina Bartosz Ława.
Kibiców zastanawia z pewnością fakt, jak układa się współpraca drużyny z Joelem Tshibambą. Czy pojawia się problem bariery komunikacyjnej? - Musimy się dogadywać. Tworzymy jedną drużynę, jeden team. Wiadomo, że Joel nie rozmawia po polsku, ale barierę tę niwelujemy, bowiem każdy z nas po angielsku jest w stanie się z nim dogadać - opowiada kapitan zespołu. - I współpraca ta wygląda nieźle - puentuje.