Złoty interes Bayernu

Bayern Monachium za Ivicę Olicia nie zapłacić nawet euro. Dzięki niemu bawarski klub zarobił 58 milionów euro. Takiego wyniku, tak małym kosztem, nie byliby w stanie osiągnąć najlepsi ekonomiści świata.

Trzy bramki Ivicy Olicia w meczu z Olympique Lyon zapewniły Bayernowi Monachium awans do finału Ligi Mistrzów. Jeszcze niedawno trener bawarskiego klubu, Louis van Gaal sadzał Olicia na ławce rezerwowych. Dzisiaj właśnie od niego rozpoczyna ustalanie podstawowej jedenastki. A przecież do klubu przychodził jako napastnik numer cztery. Musiał walczyć z takimi zawodnikami jak Luca Toni, Mario Gomez czy Miroslav Klose. Dzisiaj Włocha w Bayernie już nie ma a Gomez i Klose walczą o miano napastnika numer trzy. Przegrali rywalizację z młodym Thomasem Mullerem.

Chorwata chwalą kibice, działacze i piłkarze. Jak zwykle oszczędny w pochwałach jest jedynie van Gaal. - Najważniejsze, że cały czas atakował obrońców i przeszkadzał im w wyprowadzaniu piłki. Dobrze spisał się w naszym systemie. A to, że strzelił trzy gole, to przede wszystkim zasługa tego, że stoi najbliżej bramki rywali. Bo kto miał trafiać? Bramkarz? - wyjaśnił w swoim stylu holenderski szkoleniowiec. Z jego zdaniem zgadza się jednak Olić, który podkreśla, że dla niego najważniejszy jest interes zespołu.

Olić do Bayernu przyszedł z Hamburgera SV, gdzie nie przedłużono z nim kontraktu. Grał w Hamburgu trzy lata i zaskarbił sobie sympatię kibiców. W Bayernie potrzebował roku, aby stać się bardziej popularny niż Arjen Robben. W Lidze Mistrzów strzelił tyle samo bramek, co Cristiano Ronaldo. Ronaldo kosztował jednak 100 milionów euro, a Olić nic.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)