Świerblewski wyciągnął wnioski

O takim wejściu marzy wielu. W drugiej połowie derbów Ruchu z Polonią na placu gry pojawił się Damian Świerblewski i odwrócił losy pojedynku. Były zawodnik m.in. Podbeskidzia dwukrotnie pokonał Wojciecha Skabę i zapewnił Niebieskim wygraną.

Michał Piegza
Michał Piegza

Po kolejnym horrorze przy Cichej Ruch, po golu zdobytym w końcówce, pokonał Polonię Bytom 2:1, mimo że do przerwy przegrywał i nic nie zapowiadało zmiany w obrazie gry. Wszystko odwróciło się po przerwie, gdy na boisku pojawił się Damian Świerblewski. Pozyskany zimą z Podeskidzia Bielsko-Biała pomocnik na lewej stronie zastąpił Łukasza Janoszkę, który z kolei został przesunięty do ataku.

Manewr zastosowany przez Waldemara Fornalika zaskoczył gości, którzy więcej uwagi zaczęli poświęcać "Ecikowi" oraz Arturowi Sobiechowi. Wykorzystał to Świerblewski, który na początku i pod koniec drugiej połowy dwukrotnie pokonał Wojciecha Skabę. - Każdy pracował na zwycięstwo. Mnie cieszy, że zdobyłem gole. Polonia w pierwszej połowie zagrała bardzo dobrze. Strzelili bramkę po stałym fragmencie gry. Nam ciężko było wyrównać. Ale w końcu udało nam się to - stwierdził po meczu piłkarz. - Trener powiedział żebym trochę rozruszał zespół. Kiedyś grałem w ataku, więc zdobywane gole to dla mnie nie jest nowość - dodał Świerblewski.

Dla 26-letniego zawodnika bramki zdobyte w spotkaniu z Polonią były pierwszymi w ekstraklasie. - Zdarzało mi się strzelać po dwa gole w pierwszej lidze. Oby taka skuteczność była co mecz - uśmiechał się piłkarz, który do siatki trafiał po dokładnych dograniach Krzysztofa Nykiela. - Piłki były idealne. Wystarczyło dołożyć najpierw głowę, a potem nogę. Dlatego nie czuję się bohaterem. Wszyscy zapracowaliśmy na to miano. Cały zespół zagrał dobrze w drugiej połowie - stwierdził pomocnik.

Świerblewski do Ruchu przyszedł tuż przed zamknięciem okna transferowego. Wcześniej Niebiescy podpisali z zawodnikiem umowę, która miała zacząć obowiązywać od 1 lipca. Piłkarz zdaje sobie sprawę, że miejsce w wyjściowym składzie musi sobie wypracować postawą na treningach i spotkaniach o stawkę. - Na każdym treningu walczę o pierwszą jedenastkę. Trener zadecydował, że w środę zasiądę na ławce. Musiałem się z tym pogodził - wyjaśnił piłkarz, dla którego był to najważniejszy moment od momentu przyjścia na Cichą. Dodatkowo chorzowianin zrehabilitował się za nie wykorzystaną okazję sprzed kilku tygodni. W meczu ze Śląskiem w końcówce strzelał z woleja z pola karnego, ale przed uderzeniem został oślepiony przez jupiter i źle trafił w wysoko dogrywaną piłkę. - Z każdej sytuacji trzeba wyciągać wnioski - podsumował krótko Świerblewski, który po cichu liczy na występ od pierwszych minut w najbliższym spotkaniu z Legią Warszawa. - Czy zagram, to pytanie do trenera Fornalika. W każdym meczu chciałbym się pokazywać z jak najlepszej strony - stwierdził na koniec bohater środowych derbów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×