Lewandowski się przełamał

W czterech kolejnych ligowych spotkaniach Robert Lewandowski nie potrafił zdobyć bramki. Ta sztuka udała mu się jednak dwukrotnie we Wrocławiu, gdzie przy większej skuteczności mógł nawet skompletować hat-trick. - Pierwsza sprawa to zwycięstwo Lecha. Drugorzędną jest to kto będzie strzelać - skomentował swój występ na stadionie przy Oporowskiej były gracz Znicza Pruszków.

Mateusz Dębowicz
Mateusz Dębowicz

Lewandowski w ostatnich kolejkach miał problemy z trafieniem do siatki rywali. Wielu mówiło, że to efekt rozważań o przenosinach do zachodniego klubu i wszystkim co z tym związane. W niedzielę reprezentant Polski zamknął jednak usta krytykom. - Na razie skupiam się na tym, by jak najlepiej grać w tych ostatnich meczach i dobrze zakończyć sezon - stwierdził, a jego dwa gole znacząco przyczyniły się do okazałego, trzybramkowego zwycięstwa Lecha nad Śląskiem.

Najpierw w 22. minucie głową pokonał Mariana Kelemena, a w 57. nie dał szans słowackiemu golkiperowi w pojedynku sam na sam. W samej końcówce raz jeszcze stanął oko w oko z bramkarzem gospodarzy, ale tym razem źle rozegrał tę sytuację i piłka poszybowała nad poprzeczką. - Poza zwycięstwem, pozytywnym aspektem tego meczu jest to, że Robert się przełamał. Myślę, że już ma spokojną głowę, wie już gdzie będzie grał - stwierdził po spotkaniu opiekun Kolejorza Jacek Zieliński i dodał : - Dzisiaj pokazał, że jest zawodnikiem klasowym, bardzo dobrym napastnikiem. Trzeba było się spytać Sztylki i Spahica ile mieli z nim problemów.

Po zdobyciu pierwszej bramki Lewandowski pobiegł od razu w kierunku ławki rezerwowych, a konkretnie kierownika drużyny. - Może to nie był zakład, ale jakieś tam przekomarzanie się przed meczem i dlatego tak wyszło - tłumaczył tę formę radości zdobywca dwóch ładnych bramek. Co ciekawe wrocławski obiekt od zawsze sprzyjał Lewandowskiemu. W swoim każdym występie na Oporowskiej popularny Lewy strzelał bramkę. - Tak się szczęśliwie złożyło, że zawsze tutaj trafiam. Cieszę się ze swoich bramek, ale to nie jest najważniejsze. Najważniejsza jest wygrana drużyny - skomentował ten fakt napastnik, który w przyszłym sezonie będzie grał prawdopodobnie w Bundeslidze.

Jego wartość może jeszcze pójść w górę, jeżeli uda mu się zdobyć koronę króla strzelców. Na razie, mimo przerwy w strzelaniu, jest na najlepszej drodze do sukcesu. Dzięki dwóm niedzielnym trafieniom odskoczył od doganiającego go Iliana Micanskiego, który wiosną gole zdobywa jak na zawołanie. Póki co Bułgar ma ich na koncie 12, a Lewandowski już 15. - Zostały jeszcze trzy mecze i będę się starał zdobywać w nich jakieś bramki - zapowiada snajper Kolejorza. Już sam bilans bramkowy pokazuje jak wiele znaczy dla drużyny. Jego klasę doceniają też rywale. - Trzeba powiedzieć wprost, że ta drużyna bez niego wyglądałaby o wiele gorzej - stwierdził po zakończeniu meczu na Oporowskiej Łukasz Madej i dodał: - Zobaczymy co będą pokazywać w przyszłym sezonie. O ile znajdą jego następcę.

To pytanie spędza sen z powiek działaczom Lecha, którzy ze stratą Lewandowskiego już dawno się oswoili. Latem przyjdzie czas weryfikacji tego czy dobrze się na nią przygotowali.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×