Łukasz Madej: Najważniejsze jest, żebyśmy się utrzymali

Piłkarzom Śląska Wrocław po raz kolejny nie udało się wygrać ligowego spotkania. Po meczu na czasami trudne pytania dziennikarzy cierpliwie odpowiadał Łukasz Madej, pomocnik drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. - Myślałem, że będziemy w tym sezonie dobijać się do czołówki - mówił Madej, który parę dni temu przedłużył kontrakt z wrocławskim zespołem.

29 kwietnia Łukasz Madej przedłużył kontrakt ze Śląskiem Wrocław. W klubie ze stolicy Dolnego Śląska występować będzie do czerwca 2012 roku. Jak na razie jednak ofensywnie usposobiony pomocnik powodów do zadowolenia nie ma, gdyż jego drużyna przegrała kolejny mecz i znajduje się coraz bliżej strefy spadkowej. W niedzielę lepszy od wrocławian był Lech Poznań, który na stadionie przy ulicy Oporowskiej wygrał 3:0. - Do momentu straty gola myślę, że nie byliśmy gorszym zespołem. Stwarzaliśmy sobie sytuacje. Były akcje, były podania, gdzie jak uważam prowadziliśmy z Lechem wyrównaną grę. Nagle dostajemy obuchem po głowie, dajemy się zaskoczyć ze stałego fragmentu gry. Jeżeli chce się myśleć o korzystnym wyniku z taką drużyną jak Lech to przede wszystkim trzeba uniknąć straty bramki ze stałego fragmenty gry i samemu coś strzelić. Były te akcje po których mogliśmy się lepiej zachować. Niestety, trzeba się z tego podnieść. Sztuką jest podnieść się z tego momentu, w którym my jesteśmy i wtedy będziemy mogli mówić, że jesteśmy drużyną - komentował po spotkaniu Madej.

Pierwsza połowa była dobra w wykonaniu zawodników Śląska. Druga miała inny przebieg. - Lech strzelił tą bramkę zaraz na początku i to chyba ustawiło spotkanie. Przed paroma minutami co innego sobie zakładałeś i nagle ten cały plan przestaje istnieć. Z człowieka opada to całe ciśnienie, powietrze i wtedy… wiadomo, że trzech bramek z takim przeciwnikiem jak Lech nie da się strzelić i chociaż zremisować. Szkoda, że straciliśmy tą pierwszą bramkę, a tym bardziej jeszcze na 2:0 tak szybko po przerwie - wyjaśniał piłkarz zielono-biało-czerwonych.

Sytuacja w tabeli drużyny prowadzonej przez Ryszarda Tarasiewicza pomału robi się coraz bardziej nieciekawa. Obecnie zawodnicy WKS-u mają już tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. - Na pewno nie spodziewałem się, że przychodząc do Śląska będę walczył o utrzymanie. Myślałem, że będziemy w tym sezonie dobijać się do czołówki, ale są takie chwile w życiu, że są jakieś inne, niezależne od wszystkich sytuacje. Mieliśmy trochę kontuzji i dalej mamy jakąś ciężką sytuację. Najważniejsze dla nas w tej chwili jest to, żebyśmy się utrzymali. Jak pokazuje wiele przykładów - może o tej porze w przyszłym roku będziemy rozmawiać w zupełnie innym miejscu i będziemy mówić, że czegoś nam tam brakuje do wyższych celów. Już nic nie zawojujemy większego teraz - najważniejsze jest, żebyśmy się utrzymali i to jest nasz cel. Piłka nożna jest strasznie przewrotna i w przyszłym roku możemy walczyć o coś innego - zaznaczył były reprezentant Polski.

- To jest przykre dla wszystkich. Dla kibiców, dla nas, trenerów, piłkarzy. Przed tą rundą wszyscy liczyliśmy po trochu punkty do czwartego miejsca. Liczyliśmy, że inne drużyny pogubią punkty i były takie kluczowe momenty jak spotkanie z Jagiellonią, Lechią. Wtedy myślę, że coś pękło. W tym momencie czegoś brakło. Nie wygrywaliśmy dalej, coraz bardziej coś nie szło. W piłce nie jest łatwo. Zdarzają się takie momenty i trzeba umieć się z nich podnieść - dodał po chwili.

Teraz przed piłkarzami Śląska Wrocław dwie trudne wyjazdowe potyczki - z Piastem Gliwice i Odrą Wodzisław Śląski. - Nigdzie nie jest łatwo. Wszystkie mecze teraz są ciężkie i trzeba po prostu tak zagrać, żeby zdobyć te punkty. Na pewno nie będzie łatwo - stwierdził skrzydłowy.

W trakcie meczu z Lechem negatywnie do Madeja nastawieni byli fani Kolejorza. Madej wyjaśnił całą sytuację. - Ktoś powiedział, że sprzedałem medal za Puchar Polski. Jest to nieprawdą, bo ten medal mam. Cieszy to, że oni nie zapominają. O słabych by zapomnieli, a tak sobie tłumaczę, że o ludziach, którzy coś zostawili w tym klubie, zdobyli coś to nie zapomnieli. Dla mnie też to jest miłe, że ciągle pamiętają.

Zapytany o to, czy Lech ma szansę na mistrzostwo Polski piłkarz Śląska odparł: - Na pewno w tej chwili mają wielką indywidualność jaką jest Robert Lewandowski. Ta drużyna bez niego wyglądałaby dużo, dużo gorzej. Zobaczymy jak będą grali w przyszłym sezonie, czy znajdą jego następcę. Ja stawiam na Wisłę Kraków. Z tego względu, że zawsze bardzo podobała mi się gra tej drużyny, choć Lech też bardzo ładnie gra. Ale stawiam na Wisłę. Lubię patrzeć na drużyny, które prowadzi Henryk Kasperczak i z tego powodu kibicuję Wiśle.

Komentarze (0)