Legia bo…
Nie ma nic do stracenia. Po porażce z Ruchem w Chorzowie tylko zwycięstwo nad Wisłą może legionistom dać trzecie miejsce, które gwarantuje miejsce w europejskich pucharach. Zakładając, że Ruch przegra pojedynek z Lechem i wygra pozostałe dwa spotkania i ma dwupunktową przewagę nad Wojskowymi, strata punktów w sobotę nie wchodzi w grę.
Ma Jana Muchę. Bramkarz warszawskiej drużyny to zdecydowanie największy atut zespołu Stefana Białasa. Jeżeli obrońcy nie będą mu przeszkadzać jest on w stanie wybronić mecz Legii. W piątek zapadnie decyzja o grze Dicksona Choto, w meczu z Wisłą. Obecność tego obrońcy na pewno pomogłaby Musze.
Nie myli się przy stałych fragmentach. Maciej Iwański oraz Tomasz Kiełbowicz w ostatnich spotkaniach, kiedy nadarzała się okazja do uderzenia z rzutu wolnego, wykorzystywali swoje atuty strzeleckie w stu procentach. Bramka strzelona przez Kiełbowicza bezpośrednio z wolnego w meczu z Jagiellonią oraz Iwańskiego przeciwko Piastowi pokazały ile znaczą stałe fragmenty gry.
Wisła bo…
Ma doświadczenie w meczach o stawkę. W ubiegłym sezonie spotkanie w Krakowie przeciwko Legii zakończyło się zwycięstwem Wisły, która później sięgnęła po tytuł. Mecz z Lechem z obecnych rozgrywek pokazał doświadczenie Białej Gwiazdy, która nie starała się za wszelką ceną wygrać, gdyż wiedziała, że lepiej utrzymać bezpieczną przewagę, niż ryzykować utraty bramki. Podczas tych najważniejszych spotkań liczy się doświadczenie, którego Wiśle nie brakuje.
Ma Partyka Małeckiego. Który ostatnimi czasy prezentuje dobrą formę i sam potrafi zmienić losy spotkania zdobywając bramkę po indywidualnej akcji lub wyłożyć piłkę na tacy koledze z drużyny (jak w meczu ze Śląskiem Wrocław Pawłowi Brożkowi).
Ma Henryka Kasperczaka. Doświadczony szkoleniowiec Wiślaków nie raz bił się o mistrzostwo i wie co robić z drużyną w takich momentach. W tak trudnym psychicznie do wytrzymania pojedynku to Kasperczak wydaje się mieć przewagę nad Białasem, jeżeli chodzi o doświadczenie.