Grzegorz Bronowicki: Jak płachta na byka

Mimo posiadania w składzie 14-krotnego reprezentanta Polski Górnik Łęczna spisuje się poniżej oczekiwań i wciąż musi rywalizować o utrzymanie w I lidze, choć stawiano przed nim inne cele.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Słaba postawa zielono-czarnych po trzytygodniowej przerwie spowodowała, że znaleźli się oni w strefie spadkowej. Sobotni remis łęcznian z Górnikiem Zabrze pozwolił im awansować na 14. miejsce w tabeli, ale w najbliższej perspektywie mają oni trzy mecze wyjazdowe. - Ten okres, gdzie byliśmy w strefie spadkowej podziałał na nas jak płachta na byka i nic nam nie pozostaje innego, jak zapierdzielać i wygrywać. Szczerze mówiąc, te najbliższe trzy kolejne wyjazdy to są przeciężkie mecze z drużynami walczącymi o utrzymanie lub tymi, które już spadły - one na pewno nam nie odpuszczą - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Grzegorz Bronowicki.

W starciu z zabrzanami kontuzje szybko wyeliminowały dwóch piłkarzy, przez co już w 6. minucie na murawie pojawił się były reprezentant Polski, powracający po przerwie spowodowanej urazem. Jak się okazało, był to efekt nie do końca wyleczonych kontuzji. - Na pewno trzeba zwrócić na to uwagę i w pełni zdrowym wychodzić do gry - zauważa były zawodnik Legii Warszawa.

Górnik ma przed sobą spotkania z wymagającymi przeciwnikami. Niewykluczone więc, że ostatni mecz sezonu z Dolcanem Ząbki zadecyduje o utrzymaniu na zapleczu ekstraklasy. - Wszystko może się wydarzyć. My przed rundą nie spodziewaliśmy się, że będziemy walczyć o utrzymanie. Zapowiadaliśmy, że zespół będzie piął się w górę tabeli, ale życie pokazało co innego. Musimy się zmobilizować, bo w Górniku zawsze była, jest i będzie piłka na poważnym poziomie, a nie TKKF, bo w razie spadku tak się to może skończyć - przyznaje Bronowicki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×