Nie wszyscy piłkarze spełnili pokładane w nich nadzieje, a gdyby nie kuriozalny gol na wagę punktu, nastroje w Lublinie byłyby jeszcze gorsze. Znów nie popisał się Przemysław Żmuda. W sobotę kapitan Motoru strzelił samobójczą bramkę w Katowicach, a w środę miał spory udział przy trafieniu dla Znicza. - Ja dałem mu jeszcze raz szansę. To kapitan Motoru, chłopak z Lublina, ale tak naprawdę to interesuje mnie gra ludzi, a nie kto skąd jest. Powiem szczerze, że mam pretensje do Żmudy o stratę gola. Gdyby ten mecz nie skończył się remisem, to rozwaliłbym grupę, która już od dawna nie osiąga sukcesów, więc po co byłoby ją sztucznie trzymać. Szczególnie pochwaliłbym za ambicję i wolę walki Adamca. Niektórzy wykorzystują swoją szansę - zauważa Bogusław Baniak.
W sobotę derby Lubelszczyzny. Motor podejmie Górnika Łęczna, który nadal broni się przed spadkiem. Trener zapewnia, że jego drużyna nie odpuści lokalnemu rywalowi, ale muszą zajść zmiany. - Nie z chodzącymi chłopakami typu Białek, Popławski czy popełniającymi błędy jak Żmuda. To jest I liga, a nie jakiś kabaret. Pomieszam skład dla dobra Motoru - przyznaje.
Dotychczasowe mecze udowodniły, że lubelscy piłkarze nie są najlepiej przygotowani do sezonu. Nie umknęło to uwadze trenera Baniaka. - Z Łęczną trzeba zapierdzielać i to tak, że kołki w zęby, a kto nie ma zdrowia, niech idzie do baru i sobie wypije piwo, a nie przychodzi na mecze I ligi. Poziom motoryczny niektórych chłopców jest żenujący. Nie mam pretensji do Kosowskiego za styczeń. Oni już parę lat nie mają zdrowia do piłki. To nie jest sprawa przygotowań tej zimy - ocenia szkoleniowiec Motoru.