Premie nie pomogły, ŁKS wypadł z walki o awans

To już koniec marzeń piłkarzy Łódzkiego Klubu Sportowego o awansie do ekstraklasy w tym sezonie. Choć w klubie powoli zaczyna panować normalność po przejęciu sterów przez nowe władze, do tego poziomu nie są w stanie dorównać piłkarze.

W ramach motywacji przed czwartkowym pojedynkiem z Flotą w Świnoujściu ustalone zostały premie, jakie zawodnicy mieli otrzymać za awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

- Zawodnicy mają w tej rundzie komfort, mogą zajmować się wyłącznie grą. Pensje wypłacane są na bieżąco, są spłacane stare długi, a także jasny jest system premii. Piłkarze poznali również wysokość gratyfikacji za awans - mówił w środę Filip Kenig, członek Rady Nadzorczej ŁKS PSS.

- Nie możemy zdradzić sum, jednak mogę powiedzieć, że zawodnicy nie mogą narzekać - dodawał prezes klubu Jakub Urbanowicz.

Nie zmobilizowało to jednak zawodników, a może po prostu brakuje im umiejętności piłkarskich. Choć gdy po boisku biega Tomasz Hajto czy też Piotr Świerczewski nie można mówić o brakach w wyszkoleniu, a jedynie (albo aż) o słabym przygotowaniu piłkarzy do rundy wiosennej.

Na 5 kolejek przed końcem ligi szanse łodzian na awans są już tylko matematyczne. Na szczęście dla klubu nowi prezesi nie uznawali tego jako konieczność. Najważniejsze dla nich jest odbudowanie marki klubu, pozbycie się bagażu długów, zobowiązań, jak i "złych chmur", które krążyły nad ŁKS-em w ostatnich latach. Ostatnie pojedynki pokazują jednak, że jeśli "nowa generacja", o której mówią działacze, ma być budowana, to raczej bez zdecydowanej większości obecnej kadry piłkarskiej...

Źródło artykułu: