- Nie potwierdzam tej informacji. Nie podpisałem z nikim kontraktu - odpowiada Onyszko na pytanie o to, czy podpisał już kontrakt z krakowskim klubem. Na pytanie, czy w takim razie chociaż porozumiał się z władzami Wisły, odparł: - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Zobaczymy w poniedziałek.
Jeśli nasze informacje się potwierdzą, w sobotnim spotkaniu ostatniej kolejki ekstraklasy Onyszko znakomicie zaprezentował się przyszłym pracodawcom. To głównie dzięki jego wybornym interwencjom wodzisławianom udało się wywalczyć remis na Suchych Stawach, który może osłodzić gorycz po spadku z ekstraklasy. - Ja zrobiłem to, co do mnie należy. Broniłem tak, jak najlepiej potrafię. Mogę być zadowolony ze swojej postawy. Uważam, że zagraliśmy nie najgorszy mecz, ale szkoda, że ułożyło się w ten sposób. Przy zwycięstwie utrzymalibyśmy się w lidze.
Po początkowym omijaniu tematu Wisły, po chwili Onyszko już chętniej wypowiadał się w tej kwestii. Jak grało mu się przy kilku tysiącach wiślackiej publiczności? - Wiadomo - Wisła Kraków, wielokrotny mistrz Polski. Teraz budują nowy stadion i jak wrócą do siebie, nie będą przegrywali. W tym sezonie na pewno duże znaczenie miało to, że nie grali na własnym stadionie. Może gdyby grali na Reymonta, nie potraciliby tak głupio punktów. Grać w takich klubie to zaszczyt i przyjemność - przyznaje srebrny medalista z Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie.
Na kolejne dociekania o kontakt z Wisłą, odpowiedział: - Już zapomnijmy o piłce nożnej. W poniedziałek zaczyna się nowe życie. Poczekajmy do poniedziałku, wtorku. W piłce może się wszystko wydarzyć... Na razie zostaję w Krakowie. Z Danii przyjechała moja dziewczyna. Zjemy coś na Rynku, który jest bardzo piękny. Na weekend na pewno zostaję w Krakowie.
Wisła od lat ma problem z obsadą bramki. Mariusz Pawełek nie spełnił pokładanych w nim nadziei, a przez przeszło dwa lata nie udało się znaleźć jego następcy. Dość powiedzieć, że w zimowym oknie transferowym do klubu po roku przerwy wrócił Marcin Juszczyk. Temu pierwszemu kontrakt z Wisłą kończy się w grudniu 2010 roku. Drugiego umowa wygasa już z końcem czerwca. - Co ja mogę powiedzieć na to powiedzieć? Nie wiem, nie wiem, nie wiem - ucieka Onyszko, który nie ukrywa jednak, że od początku przygody z Odrą wiadome było, że po zakończeniu sezonu opuści śląski klub: - Od początku umowa była taka, że zostaję do czerwca. Niezależnie od tego, czy byśmy się utrzymali, czy nie, moja misja miała dobiec końca w czerwcu.
Jeśli potwierdzą się nieoficjalne informacje, umowa z Wisłą byłaby prawdopodobnie ostatnią 36-letniego Onyszki w zawodowym futbolu. Sam bramkarz reaguje na takie uwagi z uśmiechem i tłumaczy, że wytrzyma presję towarzyszącą grze dla Wisły: - W Polsce cały czas mówi się, że mam 36 lat, a mi się wydaje, że wyglądam nie najgorzej i nie muszę rezygnować z gry w piłkę na tym poziomie. Jeśli będę trzymał taką formę, to pogram jeszcze kilka lat. Tyle lat grałem na zachodzie, przy większej publice, w europejskich pucharach. Podejrzewam, że nie przestraszyliby mnie kibice przy Reymonta.
Wymowna była reakcja Dariusza Kozielskiego na pytanie o to, czy Onyszko odchodzi do Wisły. - Zobaczymy - stwierdził z uśmiechem dobroczyńca Odry, po czym kiwnął twierdząco głową.
Jak na te informację reagują bramkarze Wisły? - Tak? Pierwsze słyszę, ale zobaczymy. Ja lubię konkurencję i jeśli to się potwierdzi, to podejmę rękawicę i będę walczył z Arkiem walczył o miano numeru "1". Jeśli faktycznie podpisał kontrakt z Wisłą, to fajnie - mówi Mariusz Pawełek, który przechodzi rehabilitację po artroskopii kolana: - Gotowy do gry będę za jakieś półtora, dwa miesiące. Pawełkowi nie dane było jeszcze wystąpić przeciwko Onyszce. - Nie miałem okazji. Kiedy graliśmy sparing z jego duńskim zespołem, Wisła testowała nowych bramkarzy, więc akurat nie grałem. Kiedy był jeszcze w lidze polskiej, to też nie było okazji zagrać przeciw sobie. Dopiero teraz, kiedy pojawił się w Odrze mogłem mu się lepiej przyjrzeć - komentuje Pawełek, na którym Onyszko wywarł spore wrażenie w czasie sobotniego meczu: - Gdyby nie on, Odra straciłaby dużo więcej bramek. Nie tylko w tym meczu pokazał, że zna się na swojej pracy i ma duże doświadczenie.
Mniej skory do wypowiadania się na ten temat był Marcin Juszczyk: - Nic mi na ten temat nie wiadomo. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć.