Ten kto spodziewał się, że Górnik od pierwszych minut rzuci się na Stalówkę niczym wygłodniałe zwierzę na swoją ofiarę był w poważnym błędzie. Ba, to drużyna z Podkarpacia lepiej prezentowała się na boisku agresywnym pressingiem atakując próbujących ataku pozycyjnego zabrzan i szybko ich kontrując. Niewiele brakowało, a w 7. minucie gry goście objęliby prowadzenie. Wówczas nieporadność defensywy Górnika umiejętnie wykorzystał Paweł Wasilewski i stanął oko w oko z Sebastianem Nowakiem. Do pełni szczęścia napastnikowi stalowowolskiej drużyny zabrakło dosłownie centymetrów, bo piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku.
Górnik groźnie odpowiedział w 15. minucie gry. Wówczas Marcin Wodecki z lewego skrzydła świetnie dośrodkował piłkę do znajdującego się w polu karnym gości Adriana Świątka, a ten natychmiastowo odegrał futbolówkę do ustawionego przed linią 16 metra Przemysława Pitrego. Doświadczony napastnik Górnika huknął mocno, ale do pełni szczęścia zabrakło kilkudziesięciu centymetrów i piłka minęła prawy słupek bramki gości. Dwie minuty później piłkę z lewego skrzydła w pole karne Stalówki posłał Mariusz Magiera, a Świątek natychmiastowo uderzył na bramkę. Świetnie interweniował jednak Paweł Zarzycki parując piłkę na korner.
Golkiper Stalówki stanął na wysokości zadania także w 32. minucie gry, kiedy po strzale Świątka, który wykorzystał świetne dogranie głową Pitrego efektowną paradą złapał piłkę na linii bramkowej. Po raz kolejny Zarzycki musiał się nieźle natrudzić osiem minut później, kiedy w bardzo dobrym stylu obronił strzał z przewrotki Świątka. Dobra passa bramkarza Stali skończyła się w 42. minucie gry. Wówczas Grzegorz Bonin uruchomił przytomnym podaniem Pitrego, ten wpadł z piłką w pole karne, dryblingiem minął dwóch obrońców i uderzył na bramkę. Piłka rykoszetem trafiła jeszcze w nogi jednego z defensorów gości i wpadła Zarzyckiemu "za kołnierz". Warto nadmienić, że było to pierwsze trafienie Pitrego od 3 października 2009 roku, kiedy to pokonał bramkarza... Stali w Stalowej Woli.
Bramka do przerwy podcięła skrzydła zawodnikom trenera Janusza Białka. O tym co się stało, że nie udało im się dowieźć korzystnego rezultatu do końca pierwszej połowy mogli porozmawiać w szatni w przerwie, która z powodu anomalii pogodowych, jakie w ostatnich dniach dzieją się na Śląsku trwała aż pół godziny. Dlaczego? Otóż przy Roosevelta zgasło światło i trzeba było czasu, by naprawić awarię. W szatni nie próżnowali jednak także zabrzanie, którzy do drugiej połowy przystąpili ze zdecydowanie większym animuszem. W 49. minucie spotkania znów w tylko sobie wiadomy sposób Zarzycki obronił potężną bombę Świątka z 4. metrów, ale cztery minuty później bramkarz stalowowolan musiał skapitulować po raz drugi w tym meczu.
Wówczas w pojedynku jeden na jeden z Pitrym golkiper Stalówki zdołał jeszcze wygarnąć piłkę spod nóg rosłego snajpera Górnika, ale wobec dobitki Świątka sprzed linii pola karnego był już bezradny i musiał po raz drugi w tym starciu wyciągać piłkę z siatki. Zresztą, to samo uczynił dokładnie 120 sekund później. Po silnym strzale Adama Banasia z rzutu wolnego z ok. 30 metrów piłka zatrzymała się na słupku bramki gości, po czym dopadł jej Wodecki i bez problemów skierował do pustej bramki. Po tych trafieniach Górnik złapał wiatr w żagle. Zabrzanie raz po raz bombardowali bramkę Stalówki, ale albo brakowało centymetrów, albo na przeszkodzie stawał Zarzycki, któremu za to spotkanie w hutniczym mieście powinni postawić pomnik.
Nie da się ukryć, że golkiperowi Stali w niedzielę sprzyjało także szczęście. W 65. minucie po strzale Świątka piłka o włos minęła poprzeczkę bramki gości, a sam Pitry trzykrotnie stawał w sytuacji sam na sam i niemiłosiernie pudłował. - W pierwszej połowie nie wyglądało to najlepiej. Cieszy to, że udało nam się do przerwy objąć prowadzenie. W drugiej połowie zagraliśmy z większą pasją i strzeliliśmy dwie kolejne bramki. To nie ma znaczenia czy nie strzeliłem bramki od ośmiu miesięcy czy od pięćdziesięciu. Przede wszystkim liczy się to, że ta bramka padła i pomogłem tym trafieniem drużynie - przekonywał po końcowym gwizdku sędziego strzelec pierwszej bramki dla Trójkolorowych.
Górnik Zabrze - Stal Stalowa Wola 3:0 (1:0)
1:0 - Pitry 42'
2:0 - Świątek 53'
3:0 - Wodecki 55'
Składy:
Górnik Zabrze: Nowak - Danch, Banaś, Pazdan, Magiera, Bonin (59' Kantor), Przybylski (81' Strąk), Cebula, Wodecki, Pitry, Świątek (77' Zahorski).
Stal Stalowa Wola: Zarzycki - Szymiczek, Maciorowski, Treściński, (58' Drozd) Wieprzęć, Myszka, Litwiniuk, Łętocha (86' Stręciwilk), Gilar, Salami (46' Gęśla), Wasilewski.
Żółta kartka: Pitry (Górnik).
Sędzia: Grzegorz Stęchły (Jarosław).
Widzów: 5000
Najlepszy zawodnik Górnika Zabrze: Przemysław Pitry.
Najlepszy zawodnik Stali Stalowa Wola: Paweł Zarzycki.
Najlepszy zawodnik spotkania: Paweł Zarzycki (Stal).