Konrad Cebula: Na boisku nie było żadnych kolegów

Dla Konrada Cebuli niedzielne starcie ligowe ze Stalą Stalowa Wola było szczególnym przeżyciem. Waleczny rozgrywający Górnika jeszcze rok temu w barwach klubu z Podkarpacia sukcesywnie walczył o pozostanie na zapleczu ekstraklasy. W niedzielę jednak na boisku nie odczuwał odrobiny sentymentu. - Przez całe spotkanie na boisku nie było żadnego sentymentu i nie było żadnych kolegów - zapewnił pomocnik Górnika.

- Już przed meczem wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężko do momentu aż nie strzelimy pierwszej bramki. Do przerwy Stal grała naprawdę nieźle, groźnie kontrowała i miała swoje sytuacje - powiedział po końcowym gwizdku sędziego pomocnik Górnika, Konrad Cebula. - Krótko przed przerwą strzeliliśmy bramkę i Stal musiała się odkryć. My zaczęliśmy grać swoje i w drugiej połowie już na boisku dominowaliśmy. Strzeliliśmy dwie bramki, choć równie dobrze można było jeszcze kilka dołożyć - dodał zawodnik śląskiej drużyny.

W pierwszej połowie Górnik miał nadspodziewanie wiele problemów ze sforsowaniem defensywy outsidera pierwszoligowej tabeli. - Stalówka nas w pierwszej połowie zaskoczyła. Nie byliśmy przygotowani na to, że przeciwnik może postawić wszystko na jedną kartę i od razu spróbuje zaatakować. Szczęście było jednak po naszej stronie i piłka zamiast wpaść do bramki zatrzymała się na słupku. Z minuty na minutę to my przejmowaliśmy inicjatywę i strzeliliśmy trzy bramki. Na pewno słabsza pierwsza połowa może być powodem do zmartwień. Nie mam pojęcia dlaczego ona w naszym wykonaniu wyglądała tak, a nie inaczej - wyjaśnił filigranowy pomocnik zabrzańskiej jedenastki.

Przed rokiem Cebula w barwach Stalówki wywalczył utrzymanie w pierwszej lidze. W klubie z Podkarpacia ma po dzień dzisiejszy wielu kolegów. - Przez całe spotkanie na boisku nie było żadnego sentymentu i nie było żadnych kolegów. Po prostu nie było takiej możliwości. Przez dziewięćdziesiąt minut byli oni dla mnie obcymi ludźmi, ale po meczu jak najbardziej utrzymujemy ze sobą kontakt. Co prawda w Stalowej Woli z zawodników z którymi grałem ja została tylko garstka, ale nadal utrzymujemy kontakt, często do siebie dzwonimy. Pobyt w Stali to był bardzo miły okres czasu - wspomina rozgrywający wicelidera tabeli zaplecza ekstraklasy.

Po klęsce Sandecji w starciu z Widzewem Górnik na cztery kolejki do końca sezonu odskoczył od nowosądeczan na trzy oczka. - Wieści z wynikiem z Nowego Sącza do nas dotarły, ale musimy pamiętać, że wciąż przed nami cztery kolejki do rozegrania i jeszcze wszystko się może zdarzyć. Musimy w każdym meczu skupić się tylko na konkretnym spotkaniu. Nie myśleć o tym co za i co przed nami. Mecz ze Stalą jest już przeszłością. Teraz do piątku skupiamy się tylko na tym by zagrać dobrze i zwycięsko w meczu z ŁKS-em Łódź. Jeśli wygramy wszystkie mecze do końca to na pewno cel zrealizujemy - stwierdził 27-letni zawodnik drużyny z Roosevelta.

Źródło artykułu: