Jose Mourinho: Czuję się teraz jeszcze silniejszy

Przygoda Jose Mourinho z Interem Mediolan lepiej zakończyć się nie mogła. Portugalczyk odchodzi w chwale, bo jest autorem największego sukcesu w historii tego klubu. Inter jest pierwszą włoską drużyną, która w jednym sezonie sięgnęła po potrójną koronę.

Agnieszka Kiołbasa
Agnieszka Kiołbasa

Przed finałem Ligi Mistrzów trwała wojna na słowa. Szkoleniowiec Bayernu, Louis Van Gaal zarzucił trenerowi mistrzów Włoch defensywny styl gry. Zasugerował też, że Inter awansował do finału dzięki pomyłkom arbitrów. - Ze strony Van Gaala to była piłkarska prowokacja. Powiedział, że postawię na obronę, a prawda jest taka, że sam chciał zagrać na kontratak, więc ja postanowiłem obrać właśnie taką taktykę. Moja drużyna była zgrana, z silnym blokiem w środku pola. W pierwszej połowie wyszliśmy na prowadzenie, a na początku drugiej Julio Cesar miał paradę, która przesądziła o losach meczu. Przy stanie 2:0 wszystko stało się łatwiejsze. To nie był najpiękniejszy finał, ale było w nim sporo jakości. Inter zasłużył na ten sukces, mając na uwadze drogę, jaką przebył, by w finale zagrać - powiedział Jose Mourinho.

Przez cały sezon pod adresem Interu padło sporo słów krytyki. Tylko dlatego, że w kadrze Nerazzurri Włochów można policzyć na palcach jednej ręki. - Inter to włoska drużyna, nawet jeśli nie ma w niej wielu Włochów - wyjaśnił Portugalczyk. - Jesteśmy dumni, że mogliśmy reprezentować włoską piłkę. Można powiedzieć, że Włosi są mistrzami świata i mistrzami Europy. Co więcej, Italia nie straciła jednego miejsca w Lidze Mistrzów i ja jestem zaszczycony, że mam w tym swój udział.

Mourinho wyjaśnił skąd decyzja o wprowadzeniu na plac gry Marco Materazziego. - Marco pojawił się na boisku nie ze względu na narodowość. Jeżeli wynik byłby zagrożony, pewnie postawiłbym na Balotellego. Przy stanie 2:0 postanowiłem jednak zrobić prezent zawodnikowi, który zawsze był gotowy, gdy potrzebowała go drużyna. Chciałem dać mu szansę zagrania w finale i wygrania Ligi Mistrzów. Balotelli ma przed sobą jeszcze co najmniej 15 lat, by wystąpić w takim meczu. Materazzi już takiej szansy mieć nie będzie.

Były szkoleniowiec Porto i Chelsea przyznał, że we Włoszech nie pracowało mu się dobrze. - Nie podobało mi się, że musiałem oglądać mecze z trybun. Nie lubiłem patrzeć na to, jak moja drużyna trwoni dziesięciopunktową przewagę, nie podobało mi się jak spadliśmy na drugie miejsce w tabeli. Podobała mi się jednak presja i pasja. Takie coś można przeżyć tylko we Włoszech i w Hiszpanii. Teraz jako trener czuję się silniejszy i lepiej przygotowany - wyjaśnił.

Mourinho odchodzi z Interu, ale zawsze będzie kibicował tej drużynie. - Drugi raz miałem zaszczyt sięgnąć po to najcenniejsze trofeum. Uczucie było tak wspaniałe jak za pierwszym razem, ono nigdy się nie zmienia. Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi. W tym momencie chce mi się płakać, zaczynam też tęsknić, bo zbliża się mój ostatni dzień w Interze. W mojej karierze przeżywałem tylko wspaniałe sezony. Z Porto wygrałem sporo, podobnie z Chelsea. Jednak moje uczucie do Interu pozostanie na zawsze. To się nie zmieni, nawet jeśli w tym sezonie odejdę. Jeżeli tradycja zostanie podtrzymana, w przyszłym roku wrócę na San Siro, do mojego domu - powiedział trener.

Portugalczyk na zawsze pozostanie w sercach kibiców Interu. W końcu dokonał czegoś, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe. - Nie pamiętam, co mi powiedział Moratti po gwizdku sędziego. Sądzę jednak, że to była dla niego niesamowita chwila. On już wcześniej próbował sprowadzić mnie do Interu. Cieszę się, że pomogłem mu zrealizować jego marzenie - zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×