Kamil Gęśla: Uniknięcie ostatniego miejsca byłoby dla nas małą satysfakcją

Piłkarze Stali Stalowa Wola nadal mają szanse na zajęcie przedostatniej lokaty w pierwszoligowych rozgrywkach. Warunkiem koniecznym jest pokonanie w środę Motoru Lublin. Obie ekipy będą zawzięcie walczyć o końcowy sukces.

Piłkarze Stali Stalowa Wola notują ostatnio bardzo słabe wyniki. Podopieczni Janusza Białka przegrali trzy ostatnie mecze, tracąc w nich dziewięć bramek. Sobotnie spotkanie z Górnikiem Łęczna mogło jednak zacząć się bardzo dobrze dla stalowowolan. W 10. minucie sytuacji sam na sam z Jakubem Wierzchowskim nie wykorzystał Kamil Gęśla. - Na treningu takie sytuacje to ja strzelam. Tutaj nie miałem nawet chwili na zastanowienie i zrobiłem to co w tamtym momencie było najlepsze, czyli uderzyłem. To, że trafiłem w bramkarza, to już mój błąd - bił się w pierś napastnik Stalówki.

Niewykorzystana sytuacja zemściła się na zespole z Podkarpacia w 26. minucie, kiedy pierwszą bramkę dla Górnika zdobył Sławomir Nazaruk. W drugiej połowie kolejne trafienia dołożyli jeszcze Dawid Sołdecki i Janusz Surdykowski. Obaj zawodnicy mogli ustrzelić jeszcze po jednym golu, ale Sołdecki z bliskiej odległości wypalił w poprzeczkę, a Surdykowski, będąc oko w oko ze Stanisławem Wierzgaczem nie trafił nawet w bramkę. - Czy wygrali strzelając trzy bramki czy pięć, to nie ma znaczenia. Oni mają trzy punkty, my mamy zero. Oni są drużyną lepszą, my gorszą - skwitował Gęśla.

Honor Stali uratował już w doliczonym czasie gry Piotr Szymiczek. Były zawodnik Odry Wodzisław strzelił bramkę z kilkunastu metrów, ale zdaniem Gęśli, jego zespół zasłużył w meczu z łęcznianami na więcej - Wiadomo, że jedna bramka cieszy, ale powinny być przynajmniej trzy dla nas w tym meczu. Mieliśmy trzy takie 100 proc. sytuacje, co więcej po moim strzale powinniśmy prowadzić 1:0 - powiedział napastnik Stalówki w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Do końca rozgrywek I ligi pozostały już tylko trzy kolejki. Stal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli ze stratą trzech punktów do przedostatniego Motoru. Oba zespoły już w środę zmierzą się ze sobą w Lublinie i w przypadku zwycięstwa gości, zamienią miejscami w tabeli - To będzie pojedynek o prestiż. Wiadomo, że nikt nie chciałby zajmować ostatniego miejsca w tabeli. My tracimy do Motoru trzy punkty, ale jeżeli wygramy, to wskoczymy na przedostatnią pozycję. Uniknięcie ostatniego miejsca byłoby dla nas małą satysfakcją - nie ukrywa Kamil Gęśla.

Źródło artykułu: