Marcin Ziach: Do samego końca liczyliście się w walce o awans. Wierzyliście, że uda się wam osiągnąć cel czy cały czas twardo stąpaliście po ziemi?
Dariusz Wójtowicz: Wierzyliśmy w awans do samego końca. My zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy. W decydującym meczu wygraliśmy w Katowicach i wierzyliśmy, że Dolcan pokusi się o niespodziankę i ogra na własnym stadionie Górnika. Niestety niespodzianki w tamtym spotkaniu nie było i straciliśmy szanse na awans, ale mimo to był to dla nas bardzo udany sezon.
Brak awansu jest konsekwencją zniżki formy w końcówce sezonu. Pojawiły się głosy, że tak naprawdę Sandecja nie jest gotowa na awans i ten cel was przeraził.
- Byłoby to wielkim nieporozumieniem i nonsensem, gdyby zespół, który przez cały sezon gra bardzo dobrze i ma poważne szanse na awans do ekstraklasy w końcówce chciał odpuścić. To byłoby dla mnie niedopuszczalne, tym bardziej, że Nowy Sącz jest głodny piłki w tym najlepszym wydaniu. W tym mieście jest świetny klimat na zrobienie dobrego wyniku, bo czuje się, że władze wspierają drużynę.
Między Bogiem, a prawdą - Sandecja chciała awansować?
- Zespół na pewno chciał żeby w przyszłym sezonie w Nowym Sączu była ekstraklasa. Pokazaliśmy to w końcówce sezonu rozgrywając dobre mecze. Wydaje mi się, że chłopcy nie wytrzymali presji w końcówce sezonu, albo nie byli mentalnie przygotowani na grę o tak wielką stawkę. Nie da się też ukryć, że troszkę zabrakło nam szczęścia. W niektórych meczach byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem, stwarzaliśmy wiele sytuacji podbramkowych, a mimo to nie umieliśmy zdobyć trzech punktów. Mogę jednak zapewnić, że wszyscy tego awansu bardzo chcieliśmy. Zarówno ja, jak i zawodnicy. Nie udało się, ale nie załamujemy się. Przed nami kolejny sezon i kolejne wyzwania.
Prawdziwe oblicze Sandecji Nowy Sącz w tym sezonie to te z wygranego meczu z Górnikiem czy też te z klęski z Widzewem Łódź?
- Każdy mecz jest inny. W meczu z Górnikiem pokazaliśmy to co w większości spotkań w tym sezonie, czyli ofensywną, fajną dla kibica grę. W meczu z Widzewem też staraliśmy się to robić, ale trafiliśmy na nieprawdopodobnie dysponowanego tego dnia przeciwnika, który bez litości wykorzystał wszystkie nasze błędy. Ten mecz pokazał nam ile brakuje nam jeszcze do tego żeby móc wygrywać z każdym przeciwnikiem i wiele nas nauczył. Wnioski z tego spotkania na pewno wyciągniemy i to zaprocentuje w przyszłym sezonie.
Głównym wykładnikiem świetnej pozycji Sandecji w ligowej tabeli były kapitalne spotkania rozgrywane na własnym stadionie.
- Faktycznie niewiele brakowało do tego żeby w tym sezonie twierdza Nowy Sącz pozostała niezdobyta. Upadła raz, po zwycięstwie Widzewa, ale mimo to możemy być zadowoleni z postawy na własnym stadionie. Postaramy się w przyszłym sezonie powalczyć o to żeby nie tylko na własnym stadionie regularnie wygrywać, ale też przywozić komplety punktów z terenu przeciwnika.
Zapisał pan w swoim notesie nazwiska zawodników, którzy latem mogliby wzmocnić Sandecję?
- Na pewno będziemy chcieli latem zespół wzmocnić. Prowadzimy już rozmowy z kandydatami do gry w Nowym Sączu w przyszłym sezonie i muszę przyznać, że są to zawodnicy z bardzo ciekawymi nazwiskami. Mam nadzieję, że choć część tych rozmów uda nam się sfinalizować i trafią oni do naszej drużyny.
Zakres zainteresowań Sandecji ogranicza się do niższych lig i pierwszej ligi, czy też szuka może sięga aż do graczy występujących na co dzień w najwyższej klasie rozgrywkowej?
- Mogę zdradzić, że jest jedna fajna opcja transferu zawodnika z ekstraklasy i jeśli dojdzie on do skutku to będzie ogromne wzmocnienie dla naszego zespołu. Nie chciałbym na razie zdradzać personaliów zawodnika żeby nie zapeszyć. Spokojnie czekam na rozwój wypadków i mam nadzieję, że obie strony osiągną porozumienie.
Jakie są transferowe priorytety Sandecji na letnie okienko transferowe?
- Nie ukrywam, że przede wszystkim chcemy wzmocnić formację defensywną. Nie mogę mieć pretensji do drużyny o postawę w ofensywie. Muszę przyznać, że sam jestem zaskoczony naszą wyborną dyspozycją strzelecką. Może inaczej, nie tyle zaskoczony, co dumny ze swojej drużyny, bo przed sezonem obiecywałem, że będziemy chcieli grać piłkę ofensywną, ale nie spodziewałem się, że będziemy drugą drużyną ligi co do liczby strzelonych bramek. Zbyt dużo bramek jednak tracimy i nie da się ukryć, że w obronie musimy być personalnie lepsi.
Przed sezonem trzecią pozycję w tabeli wziąłby pan w ciemno?
- Jasne, że tak. Nikt nawet o tym nie marzył, że jako beniaminek zajmiemy tak wysoką pozycję w tabeli. Niemniej jednak apetyt rósł w miarę jedzenia i później okazało się, że możemy powalczyć nawet o awans do ekstraklasy i tutaj jest pewien niedosyt, że choć cel był tak blisko nie udało się go osiągnąć.
Mimo braku awansu można jednak powiedzieć, że był to dla Sandecji bardzo dobry sezon.
- To był najlepszy sezon w stuletniej historii tego klubu. Trzecie miejsce na zapleczu ekstraklasy jest bardzo dobrym osiągnięciem drużyny i życzyłbym sobie żeby taki sam wynik powtórzyć w przyszłym sezonie.
A może już nie trzecie miejsce, a na otwarcie drugiego stulecia klubu historyczny awans do ekstraklasy?
- Trudno mi powiedzieć już teraz jakie cele sobie postawimy na przyszły sezon. Myślę, że pierwsze tego typu założenia będzie można wykonać po ewentualnych ruchach kadrowych i określeniu sytuacji organizacyjno-finansowej klubu. Niewykluczone, że celem jaki sobie postawimy na przyszły sezon będzie gra o awans, a jeśli nie o awans to o miejsce w ścisłej czołówce tabeli, ale na to musimy jeszcze troszeczkę poczekać.
Wiele wskazuje na to, że wielu zawodników obecnej kadry Sandecji może latem zmienić otoczenie.
- Faktycznie kilku zawodników ma oferty nawet z klubów ekstraklasy i chce odejść, ale odbędę z każdym z nich rozmowę indywidualną, w której będę przekonywał kluczowych graczy do pozostania w Nowym Sączu, bo w tym klubie jest jeszcze coś do zrobienia. Nie wiem jednak jakie efekty tych rozmów.
Nazwisko trenera Dariusza Wójtowicza na polskim rynku futbolowym też nie jest już anonimowe. Nie chciałby pan spróbować pracy w klubie mającym wyższe od Sandecji aspiracje?
- Na tę chwilę jestem trenerem Sandecji Nowy Sącz i tej pracy się w całości oddaję. Nie chcę spekulować na temat swojej przyszłości, bo różnie może to wyglądać.