Spadli z I ligi, teraz powalczą o...?

Stal Stalowa Wola zajęła przedostatnie miejsce na zapleczu ekstraklasy i automatycznie spadła do II ligi. Wcale jednak nie jest pewne, że tam będzie występować, bo jak razie nie otrzymała licencji na grę w tej klasie rozgrywkowej. Pierwotnie w II lidze Stalowcy mieli walczyć o czołowe lokaty. Jak będzie teraz - nie wiadomo.

W tym artykule dowiesz się o:

Spadek

Miniony sezon w wykonaniu piłkarzy był słaby. Zespół prowadzony przez dwóch trenerów, Przemysława Cecherza i Janusza Białka, zajął przedostatnie miejsce w tabeli. Odniósł pięć zwycięstw, dziesięć razy zremisował i aż 19 razy poniósł porażkę. Stal spadła więc do, jak się wydawało, II ligi. W tej klasie rozgrywkowej prowadzić ją miał Sławomir Adamus, który z zielono-czarnymi awansował już kiedyś na zaplecze ekstraklasy. Stało się jasne, że z zespołem pożegna się większość piłkarzy. Tak też się stało.

W międzyczasie w Stalowej Woli powstała spółka akcyjna, która zajęła się piłkarskim klubem. Ten, jako ZKS Stal Stalowa Wola, ma spore długi - także wobec zawodników. Spółka zaczynała od zera. Złożono podanie o licencję uprawniającą do występów na drugoligowym froncie. Stal miała ją otrzymać. Miała...

Plany

Nowa spółka nie dysponuje wysokim budżetem. I tak godne podziwu jest to, że znalazła środki finansowe na funkcjonowanie drużyny, bo w Stalowej Woli strategicznego sponsora brakuje, a nikt do wykładania pieniędzy się raczej nie kwapi - łącznie z władzami miasta. Trzeba było także postawić cele, mieć jakieś plany, może i marzenia. Wszystko zamyka się w jednym magicznym słowie - budżet. Budżet na II ligę, bo mało kto przewidział, że Stal licencji nie dostanie.

- Jakikolwiek on by nie był, to zaczyna się robić bardzo płynny, bo będziemy musieli regulować zobowiązania, których nikt nie brał pod uwagę. Ciężko mówić o kwotach, bo już musimy to zweryfikować - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Mariusz Szymański, członek Rady Nadzorczej Piłkarskiej Spółki Akcyjnej Stal Stalowa Wola.

Ile więc potrzeba pieniędzy, aby w drugiej lidze egzystować? - W granicach miliona złotych. Wszystkie założenia możemy zrobić. Uda się na pewno za mniejsze pieniądze. Sportowo różnie się to przedstawia, a z punktu widzenia kibiców i ludzi chętnych, aby oglądać te widowiska, to ta druga liga wygląda mniej ciekawie niż trzecia. Można grać za mniejsze pieniądze, ale jeżeli poziom będzie naprawdę niski, to mieliśmy przykład z I ligi, gdzie przy coraz gorszych wynikach stadion zaczynał świecić pustkami - zaznaczył Szymański na czwartkowej konferencji prasowej.

Wiadomo, że aby walczyć o czołowe miejsca, potrzeba w miarę dobrych piłkarzy. Tacy tani już nie są, a za grosze grać nie będą. - Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że gro wydatków to są pensje - stwierdził prezes Spółki Akcyjnej Stal Stalowa Wola, Grzegorz Zając. Środki finansowe znikąd się nie wezmą. Jednym z rozwiązań jest także to, aby ludzie licznie pojawiali się na obiektach przy ulicy Hutniczej.

- Sezony pokazały, że zamiłowanie i zainteresowanie sezonem jest, bo w rundzie jesiennej przy niektórych przeciwnikach stadion wypełniał się po brzegi. Na wiosnę stało się inaczej, bo faktem stała się nieuchronna degradacja. Starając się stworzyć minimalnie lepszy wynik sportowy, na pewno jesteśmy w stanie uwierzyć, że ci ludzie wrócą na trybuny. Grając o 15.-16. miejsce w tabeli na pewno nie przyjdą. Kwestie finansowe są nieuchronnie powiązane z chęcią osiągnięcia wyniku - komentował prezes Grzegorz Zając.

- My na początku chcieliśmy odwrócić trochę tą sytuację. Biorąc pod uwagę, że wystartujemy ligę niżej, to może tymi wynikami przyciągniemy ludzi na stadion. Startując tylko, żeby startować i znów łapać ogony od początku do końca ligi, to wiemy czym to się skończy - kilkaset osób na stadionie - dobitnie wytłumaczył Szymański.

To wszystko jednak było zaplanowane na drugą ligę, bez problemów z uzyskaniem licencji.

Weryfikacja

- Oczekujemy w tej chwili licencji, bo to jest temat numer jeden. Powiedzmy, że przebrniemy i będą z tym związane określone koszty i na pewno niemałe. Ktoś będzie musiał wyrównać w takim czy innym stopniu te zaległości. Za chwilę pojawi się problem poziomu. Wszyscy mamy cały czas wymagania, a to naprawdę ciągnie za sobą pieniądze - wyjaśnia Szymański. - Sam Wodex jako taki nie jest w stanie uciągnąć zawodowego sportu w Stalowej Woli. Musimy sobie zdawać z tego sprawę - dodał, nawiązując do jednej z lokalnych firm, która od lat wykłada spory kapitał na funkcjonowanie Stali.

Cała sytuacja związana z tym, w jakiej lidze, jakim składem i o jakie cele grać będzie Stal, powinna wyjaśnić się niebawem. Sprawa już i tak jest skomplikowana. Występy na drugoligowym froncie to plan A. Czy istnieje plan B? O tym później.

Źródło artykułu: