W Stalowej Woli trwa walka o przyznanie licencji dla miejscowej Stali. Problem tkwi jednak w zaległościach, jakie ma stowarzyszenie ZKS Stal, od którego zespół Stalówki przejmuje Piłkarska Spółka Akcyjna Stal Stalowa Wola. Władze spółki nie rozpatrują innego wyjścia jak tylko gra w drugiej lidze. Nikt nie myśli o innym rozwiązaniu, tym bardziej o grze w trzeciej czy czwartek lidze. - Nie rozpatrywaliśmy takiego wariantu. Nie otrzymaliśmy oficjalnej decyzji o nieotrzymaniu licencji. Na pewno jest wiele rozwiązań. Nikt nam nie przedstawił ścieżki jakby to dalej wyglądało. Czy wystartujemy w III czy IV lidze. Wszystkie siły skupiliśmy na tym, aby spełnić te dodatkowe wymagania, które naszym zdaniem są nieuzasadnione. Wiadomo, że to my staramy się o licencję i musimy się wywiązać ze wszystkiego, czego oczekuje od nas PZPN. Nie mamy planu B. Finansowe możliwości są zamknięte. Nie możemy ponownie zadłużyć spółki - stwierdził Mariusz Szymański, członek Rady Nadzorczej piłkarskiej spółki.
Na razie władze spółki nie mają domkniętego budżetu. Może być tak, że zobowiązania stowarzyszenia nowy podmiot będzie musiał spłacić, a tym samym budżet Stalówki zmieni się znacznie. W Stalowej Woli zdają sobie sprawę, że największe koszty działalności klubu to pensje dla zawodników i trenerów. Z wyliczeń członków rady nadzorczej wyniki, że do funkcjonowania klubu na dobrym poziomie i walki zielono-czarnych o czołowe lokaty potrzeba będzie kwoty rzędu miliona złotych. - Ciężko mówić o kwotach jakimi będziemy dysponować na nowy sezon. Są zaległości do spłacenia, a że jesteśmy można rzec połączeni z klubem i Wodexem, to te zobowiązania w jakimś stopniu odbiją się na naszym budżecie. Dla kibiców II liga wygląda mniej ciekawie niż trzecia. Potrzeba będzie pewnie miliona, ale oczywiście można grać za mniejsze pieniądze, ale odbije się to na poziomie sportowym. W pierwszej lidze, dopóki było dobrze, to jesienią stadion zapełniał się często praktycznie do ostatniego miejsca. Potem, gdy już było wiadomo, że spadamy trybuny zaczynały świecić pustkami. Teraz chcemy dobrą grą przyciągnąć kibiców na stadion - zakończył Szymański.