Szymon Mierzyński: Pierwsze letnie sparingi nie były w wykonaniu Warty najlepsze. Ostatnio jednak widać progres wyników. To oznacza, że forma zespołu zbliża się do optymalnej?
Marek Czerniawski: Z jednej strony postawa w meczach kontrolnych nie ma znaczenia, ale z drugiej do inauguracji rozgrywek pozostało tylko kilka dni i trzeba się cieszyć z postępu w grze. W środę w niezłym stylu zremisowaliśmy z Lechią, a mogliśmy nawet wygrać. Stworzyliśmy sporo sytuacji, lecz wykorzystaliśmy tylko jedną - akurat tą najtrudniejszą. Zbigniew Zakrzewski oddał świetny strzał i zdobył ładnego gola. Mogę być umiarkowanie zadowolony z formy drużyny, choć momentami zdarzają nam się jeszcze szkolne błędy.
Co zrobić, by je wyeliminować?
- Myślę, że gdy dołączy do nas Łukasz Jasiński, to zestawienie tyłów będzie łatwiejsze. Pozostanie nam już tylko znalezienie lewego obrońcy, gdyż na tej pozycji wciąż mamy deficyt.
Można powiedzieć, że w środę nie mieliśmy pełnego obrazu możliwości Warty, gdyż Lechia wystąpiła w rezerwowym składzie...
- Zgadza się, ale nie nalegałem, by rywal wystawił wszystkich najlepszych piłkarzy, bo nie o to mi chodziło. Potrzebne było nam po prostu rozegranie meczu, by zobaczyć w jakiej formie jest Jasiński, a także reszta drużyny, która grała w poprzednich spotkaniach.
W potyczce z Lechią nie wystąpił Łukasz Kominiak...
- Ten zawodnik nie jest już w orbicie naszych zainteresowań. Kilka dni temu pojawiła się wprawdzie informacja, że Kominiak podpisał z nami umowę, ale nie jest to zgodne z prawdą. Nagle okazało się, że pozyskanie tego piłkarza byłoby dla nas kłopotliwe, bo Sandecja zechciała otrzymać za niego kwotę odstępnego. Poza tym nie byłem zadowolony z formy tego defensora. Z meczu na mecz grał on coraz słabiej. Naszego klubu nie stać na inwestowanie w graczy, którzy tylko uzupełnią kadrę i nie gwarantują postawy na poziomie pierwszej jedenastki. Potrzebujemy zawodnika, który od razu będzie pełnił pierwszoplanową rolę w zespole. Bezpośrednie zaplecze będą tworzyć nasi juniorzy.
Czy pozyskanie Jasińskiego i Zakrzewskiego to już koniec wzmocnień Warty?
- Zdecydowanie nie. W dalszym ciągu szukam lewego obrońcy. O stoperów jestem w miarę spokojny, zwłaszcza że w razie potrzeby mogę wystawić w tej formacji Alaina Ngamayamę. Na bokach defensywy nie mam jednak żadnej alternatywy i na taką sytuację nie mogę sobie pozwolić.
Być może zatem za łatwo pozbył się pan piłkarzy, którzy tworzyli linię obronną w ubiegłym sezonie...
- Nie zgadzam się z tą tezą. Zmiany były konieczne, bo wiosną defensywa spisywała się bardzo słabo. Poza tym nie w każdym przypadku odejście obrońców było decyzją Warty. Przecież Artur Marciniak nie mógł u nas zostać, bo upomniał się o niego klub z Bełchatowa. Z kolei porównując Pawła Ignasińskiego i pozyskanego latem Michała Zawadzkiego, uważam, że ten drugi jest po prostu lepszy.
Jakie są najbliższe plany Warty?
- Został nam jeden pojedynek kontrolny - z Zawiszą Bydgoszcz. Będzie to próba generalna przed inauguracją sezonu. Później skupimy się tylko na treningach.
Nie byłoby warto rozegrać jeszcze jednego sparingu, żeby lepiej zgrać zespół?
- Uważam, że nie tego potrzebujemy. Ostatnie dni przed ligą poświęcimy przede wszystkim na scementowanie linii obronnej, bo formowaliśmy ją z wielkim trudem. Nie musimy w tym czasie kontraktować następnych spotkań kontrolnych. Trzeba dobrze wkomponować do składu Łukasza Jasińskiego. To jest zawodnik ograny, z przeszłością w ekstraklasie. W jego poczynaniach widać to doświadczenie, mimo że ostatnio nie zaliczał regularnych występów.
Jak wiadomo wszystkie mecze w roli gospodarza Warta będzie rozgrywać na Stadionie Miejskim. Nie niepokoi pana fakt, że nie udało się zorganizować na tym obiekcie ani jednego sparingu? Wejdziecie tam praktycznie z marszu...
- W ogóle się tym nie martwię. Uważam, że wiosną lepiej graliśmy na wyjazdach niż u siebie, dlatego nie przywiązuję wagi do takich kwestii. Nie sądzę, żebyśmy mieli jakieś problemy z aklimatyzacją na stadionie przy ul. Bułgarskiej.
Według pierwotnego terminarza Warta miała inaugurować sezon w Niecieczy. Tymczasem doszło do zmiany gospodarza i w 1. kolejce zagracie u siebie. Jak pan odebrał tą decyzję?
- Nie ukrywam, że cieszy mnie taki rozwój wypadków. Ostatnio w naszym kraju panują upały i podróże przez całą Polskę nie należą do przyjemności. Dlatego dobrze się stało, że na tym etapie odpadł nam daleki wyjazd. W 2. kolejce też będziemy gospodarzem, więc rodzi się spora szansa na zaliczenie dobrego startu. Myślę, że nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak ważne jest udane wejście w sezon. Jeśli pierwsze mecze ułożą się po naszej myśli, to później będzie dużo łatwiej.