W pierwszej fazie spotkania zgromadzeni na Stade de Rades kibice mogli narzekać na brak emocji. Żadna ze stron nie zdołała uzyskać wyraźnej przewagi, niewiele było groźnych sytuacji podbramkowych. Strzały padały jedynie po stałych fragmentach gry, ale obaj bramkarze nie mieli okazji do pokazania swoich umiejętności.
Podopieczni Antoine Kombouare mogli objąć prowadzenie w 37. minucie. Po dokładnym podaniu Stephane Sessegnona w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Peguy Luyindula, ale Francuz fatalnie spudłował, przenosząc piłkę wysoko nad poprzeczką. Pięć minut później OM przed utratą gola uratował Steve Mandanda. Po kolejnym świetnym dograniu Sessegnona dogodną okazję do zdobycia gola mógł mieć Nene, golkiper OM wyszedł jednak z bramki i szybciej dopadł do piłki. W 44. minucie po groźnym strzale z dystansu Edouarda Cisse piłka nieznacznie minęła bramkę PSG, do przerwy fani nie oglądali goli.
Po przerwie pierwszy strzał na bramkę rywala oddali Paryżanie, ale zawodnicy obu zespołów nadal toczyli zaciętą walkę. Aktywny był Hatem Ben Arfa, który w 61. minucie zastąpił Mathieu Valbuenę. Utalentowany pomocnik pięć minut po wejściu na boisko uderzył z trzydziestu metrów i był bliski szczęścia. W 86. minucie ponownie swoją szansę zmarnował Luyindula, doświadczony napastnik minął w polu karnym dwóch obrońców, ale nie zdołał posłać piłki w światło bramki. Przed zakończeniem regulaminowego czasu gry bliski pokonania Gregory'ego Coupeta był rezerwowy Andre Ayew, piłka odbiła się jednak od słupka.
W przypadku remisu po końcowym gwizdku sędziego nie przewidziano dogrywki, kibice byli świadkami konkursu rzutów karnych. Jedenastki lepiej wykonywali Marsylczycy. Po pięciu seriach był remis 4:4, później strzał Ludovica Giuly'ego obronił Mandanda, a zwycięskiego gola dla Olympique strzelił Cisse. Zespół z Marsylii po raz pierwszy w historii sięgnął po Trophee des Champions.
Olympique Marsylia - Paris SG 0:0, karne 5:4