Gryźli trawę, wygryźli zwycięstwo - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Zawisza Bydgoszcz

Zdajcie sobie sprawę, w Zagłębiu musicie gryźć trawę - takie hasło przywitało piłkarzy na przedsezonowej prezentacji drużyny. Sosnowiczanie wzięli sobie to do serca, pokazali wielki charakter i wygrali z Zawiszą.

- Zagłębie ma wielu świetnych piłkarzy. Jest jednak jeden, który zdecydowanie wyrasta ponad poziom tej ligi - takimi słowami określił po meczu Marcina Lachowskiego trener gości Maciej Murawski. Rzeczywiście, napastnik Zagłębia imponował zaangażowaniem. Walczył w linii ataku, cofał się do środka pola, gdzie wspólnie z Adrianem Mielcem sprawiali zdecydowanie lepsze wrażenie niż Galdino i Łukasz Juszkiewicz. A co najważniejsze, Lachowski w 41. minucie kapitalnym szczupakiem wpakował piłkę do siatki Zawiszy, jak się później okazało, ustalając wynik meczu.

Zagłębie miało jeszcze jednego bohatera, Vladimira Bednara. To on asystował przy bramce, mało tego, brał udział w niemal każdej akcji ofensywnej. Gdyby miał lepiej ustawiony celownik, sam kilkakrotnie mógł wpisać się na listę strzelców. Szybki Słowak robił na skrzydle co chciał. Kilkakrotnie ośmieszył młodego Piotra Wasikowskiego, a sfrustrowany Szymon Maziarz złapał na nim żółtą kartkę. - Miałem jeszcze kilka sytuacji, które mogłem inaczej rozwiązać, ale bardzo się cieszę, że po mojej wrzutce padła bramka - skomentował swój występ Słowak.

Sosnowiczanie mogli wygrać ten mecz wyżej, bo okazji do podwyższenia wyniku mieli sporo. Niepewnie grająca obrona Zawiszy pozwalała na bardzo wiele. Kilka razy na lewej stronie urwał się Rafał Pietrzak, a bramkarz Andrzej Witan dalekimi wyjściami poza pole karne musiał naprawiać błędy kolegów. Gospodarze za bardzo kombinowali, w doskonałych sytuacjach próbując szukać jeszcze lepiej ustawionych partnerów, lub po prostu gubiąc się w dryblingach.

Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby swoją sytuację z pierwszej połowy wykorzystał Jakub Bojas. Młody napastnik otrzymał piłkę za obrońców, ale przegrał pojedynek oko w oko z Adamem Benszem. Lepszej sytuacji bydgoszczanie już sobie w tym meczu nie stworzyli. Mało tego, w ofensywie grali bardzo chaotycznie i nie mieli pomysłu na przedostanie się w pole karne rywala. Stąd strzały z dystansu, których próbował wprowadzony po przerwie Łukasz Ślifirczyk. Nie stanowiły one jednak żadnego zagrożenia dla sosnowieckiej bramki. Zawisza po przerwie nie wyglądał na zespół, który za wszelką cenę chce odrobić stratę.

Trener Murawski, widział to jednak nieco inaczej: - Z trudnym przeciwnikiem, na wyjeździe, udało nam się wykreować kilka szans. Będziemy się starali, żeby tych sytuacji było jak najwięcej w kolejnych meczach i żeby kończyły się bramkami - mówił. Nie do końca zadowolony był również Marek Chojnacki. Wytykał napastnikom brak skuteczności, ale jak stwierdził, są to "szczegóły, wymagające dopracowania".

Zagłębie Sosnowiec - Zawisza Bydgoszcz 1:0 (1:0)

1:0 - Lachowski 41'

Zagłębie: Bensz - Strojek, Balul, Marek, Pajączkowski, Bednar (81' Skrzypek), Skórski, Mielec, Pietrzak (90' Bielawski), Lachowski (88' Lilo), Folc (70' Filipowicz).

Zawisza: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Łukaszewski, Wasikowski (78' Cuper), Kanik, Galdino (76' Tarnowski), Okińczyc (76' Szal), Juszkiewicz, Maziarz, Bojas (46' Ślifirczyk).

Żółte kartki: Maziarz (Zawisza).

Sędzia: Leszek Gawron (Mielec).

Widzów: 3500 (w tym 500 z Bydgoszczy).

Źródło artykułu: