W czwartkowy wieczór na Suchych Stawach wicemistrzowie Polski ulegli trzeciej drużynie ligi azerskiej 0:1. Awans Wisły do kolejnej fazy rozgrywek europejskich stanął pod ogromnym znakiem zapytania. - Wisła pokazała swoje złe oblicze, ale miejmy nadzieję, że nieprawdziwe - mówi Iwan, który liczy jednak na to, że na rewanż w Baku wiślacy wyjdą odmienieni. - Pewnie, że jest nadzieja. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że potencjał Wisły jest większy niż Azerów. Natomiast Azerowie pokazali, że byli w wyższej formie. Wisła musi zrobić wszystko, by w Baku pokazać swoją wyższość, chociaż pewne warunki mogą jej nie sprzyjać. Mam na myśli choćby pogodę i sędziego.... Arbitrem głównym rewanżowego meczu będzie Turek, Bulent Yildrim - rodak prezesa Karabachu, Tahira Gozala.
W spotkaniu z Azerami trener Wisły, Henryk Kasperczak wystawił dwóch całkowitych debiutantów, pozyskanych tego lata Gordana Bunozę i Dragana Paljicia. Obaj rozczarowali. Ten pierwszy popełnił masę błędów, by w końcu wylecieć z boiska z czerwoną kartką. Paljić natomiast był całkowicie nieprzydatny drużynie i został zmieniony niedługo po przerwie. Iwan nie zgadza się jednak z krytyką byłego gracza 1.FC Kaiserslautern i dziwi się dużym rotacjom przeprowadzanym przez Kasperczaka. - Jeśli chodzi o Paljicia, to brakowało zrozumienia między nim, a Piotrkiem Brożkiem. Nie wiem czy do końca było przemyślane przesunięcie Piotrka do obrony. Do tej pory przecież bardzo dobrze grał na pomocy. Tak jednak wybrał trener, bo teraz ma możliwość wyboru.
Ogółem przeciwko Karabachowi Kasperczak postawił na 6 zawodników, których nie było w Wiśle w minionym sezonie. Obok wspomnianych Bunozy i Paljicia, byli to jeszcze Milan Jovanić, Erik Czikosz, Mateusz Kowalski i Maciej Żurawski. - Jestem zwolennikiem transferów w zimie. Wtedy jest więcej czasu na zgranie drużyny i wybór najlepszych zawodników. Teraz jest to niemożliwe - ocenia Iwan. Najmniej z tego grona zawiódł Czikosz, a każdy inny letni nabytek Białej Gwiazdy po meczu z Azerami ma coś na sumieniu. Choćby Żurawski, który w ostatnich minutach gry zmarnował rzut karny, uderzając podobnie, co w pojedynku ze Stanami Zjednoczonymi w czasie mistrzostw świata w Korei Południowej i Japonii w 2002 roku. - Parę lat minęło od tego czasu. Strzelił pewnie ze 30 rzutów karnych i robił to automatycznie. Nie wiem co go napadło, że uderzał na siłę. 1:1 stawiałoby Wisłę w innej sytuacji w obliczu rewanżu - mówi Iwan.
- Azerowi mogli imponować organizacją gry. Ten element mieli zdecydowanie lepszy od Wisły, prezentowali się lepiej od niej. Uważam, że byli po prostu lepsi od Wisły. 14 lat temu Hutnik na tym samym stadionie wygrał 9:0 z inną azerską drużyną. Teraz Wisła - wielokrotny mistrz Polski - nie potrafiła nawet zremisować z zespołem z Azerbejdżanu. Azerowie od tego czasu idą do przodu, a polska piłka została w blokach. To jest nasz problem - gorzko puentuje Iwan.