Taniec, śpiew i ciepłe przyjęcie
Kameruńczycy mimo trzech porażek na mundialu nadal mają wiernych kibiców. Ci wybrali się do Szczecina, aby wspomóc swoich rodaków w pojedynku z Polakami. Pod stadionem grupa fanów Kamerunu zapytała nas: "Przepraszam, gdzie można kupić bilety? Jedziemy z Berlina i chcemy wejść na stadion." Jednak tego dnia nie można było już kupić wejściówek. Później zobaczyliśmy na trybunach naszych "przyjaciół". Można? Można.
Fani z Kamerunu byli ubrani w narodowe barwy, ale o dziwo, nie mieli wuwuzeli! Jedna z grupek zajęła miejsca na trybunie od strony ławek trenerskich. Gdy tylko polscy kibice na chwilę przestawali dopingować biało-czerwonych, odzywali się Kameruńczycy. Najchętniej śpiewali mundialową piosenkę Shakiry "Waka Waka". Trzeba przyznać, że im to naprawdę wychodziło. Każdą z bramek fetowali w bardzo radosny sposób, tańcząc i śpiewając.
Reprezentacja Kamerunu już podczas odgrywania hymnu zebrała gromie brawa od polskich kibiców. Podczas meczu fani nie gwizdali na zawodników z Afryki, ale nagradzali ich rzęsistymi oklaskami. Gdy Samuel Eto'o schodził z boiska, otrzymał owację niemal na stojąco. - Chciałbym podziękować za tak miłe przyjęcie. Może kiedyś wrócę do Polski, jako trener - żartował.
Polscy fani spisali się na medal
Niemal komplet publiczności oglądał mecz Polski z Kamerunem. Sektory były biało-czerwone, a sympatycy Pogoni Szczecin przygotowali efektowną kartoniadę. Przez 90 minut wspierali polskich piłkarzy i trzeba zaznaczyć, że tylko raz na stadionie poniosło się echo sławnej piosenki "PZPN, PZPN...". Kibice spisali się na medal – w przeciwieństwie do piłkarzy, którzy zupełnie odstawali poziomem od fanów i reprezentacji Kamerunu, która w Szczecina czuła się znakomicie.
Kibice biało-czerwonych / Fot. B.Zimkowski
Smuda dostał koszulkę od Eto'o
Największą gwiazdą meczu był bez wątpienia Samuel Eto'o. Jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, chociaż nie zagrał jeszcze żadnego oficjalnego spotkania w nowym sezonie, błyszczał na boisku. Strzelił dwie bramki i boisko opuścił przy ogromnej owacji. Po spotkaniu pojawił się na konferencji prasowej. Uśmiechnięty, zrelaksowany, ale kiedy padały trudne pytania – poważny. Nawet dziennikarze nie mogli się powstrzymać od nie wzięcia autografu od słynnego piłkarza. Jeszcze inni robili sobie z nim pamiątkowe zdjęcia. Największy łup zebrał jednak Franciszek Smuda. - Dostał pan koszulkę od Eto'o. Dla kogo pan ją wziął? - pytał selekcjonera jeden z żurnalistów. - Dla siebie... - odparł nieco zawstydzony.
Samuel Eto'o / Fot. B.Zimkowski