Paweł Buzała: Szczęście się do nas uśmiechnęło

Po sobotnim remisie Lechii Gdańsk w Bytomiu Paweł Buzała znalazł się na ustach wszystkich kibiców klubu z Trójmiasta. Dzięki jego bramce z przedostatniej minuty regulaminowego czasu gry biało-zieloni wywieźli z Górnego Śląska niezwykle cenny punkt. - Tym razem szczęście się do nas uśmiechnęło - mówił po końcowym gwizdku sędziego bohater Lechii, Paweł Buzała.

Po bezbramkowym remisie z Ruchem Chorzów w 1. kolejce w sobotnim meczu drugiej serii gier Lechia wywiozła cenny punkt z Bytomia, po remisie z Polonią 1:1 (1:0). Spotkanie to nie stało jednak na dobrym poziomie.

- Nie było to porywające widowisko. Składnych akcji z obu stron było tak niewiele, że spokojnie można by je policzyć na palcach jednej ręki. Udało nam się wywieźć z Bytomia punkt, ale i tak odczuwamy niedosyt, bo liczyliśmy na zwycięstwo. Żeby wygrywać musimy popracować nad skutecznością i grą w ofensywie, bo to na razie wyraźnie kuleje - powiedział strzelec wyrównującej bramki dla Lechii, Paweł Buzała.

Polonia usatysfakcjonowana jednobramkowym prowadzeniem zdecydowała się na asekuracyjną grę, co zemściło się na bytomskiej drużynie w samej końcówce meczu.

- Dostałem świetne podanie od Marcina Pietrowskiego, do piłki skoczyli Sergiej Kozans i jeden z obrońców, ale żaden z nich nie zdołał jej sięgnąć. Piłka spadła mi wprost pod nogi i nie mi pozostało tylko ją przyjść i strzelić obok bramkarza. Bramka bardzo cieszy, ale radość byłaby jeszcze większa gdyby dawała nam ona trzy punkty - dodał 25-letni napastnik.

Przed meczem z Polonią lechiści mieli bytomską drużynę bardzo dobrze rozpracowaną. Nie do końca jednak udało im się przełożyć założenia taktyczne z szatni na grę na boisku.

- Trener zalecił nam żeby na początek spotkania nie atakować, bo stoperzy Polonii grają bardzo głęboko i przez to robiłaby się luka, co ułatwiałoby przeciwnikowi wyprowadzanie kontrataków. Wiedzieliśmy, że Polonia skupia się na grze górnymi podaniami do bocznych pomocników i to jest ich główna siła. Udało nam się jej bytomian pozbawić, ale i tak nie poszło to w parze z wynikiem, bo liczyliśmy na pełną pulę - przyznał zawodnik gdańskiej jedenastki.

Lechia po dwóch kolejkach wciąż pozostaje bez zwycięstwa. Po remisach z Ruchem Chorzów i Polonią gdańszczanie liczą na komplet punktów w starciu z Jagiellonią. Bohater sobotniego spotkania nie ma jednak złudzeń, że z taką grą jak w Bytomiu na dobry wynik z Jagą biało-zieloni nie mają co liczyć.

- Musimy sobie uświadomić, że żeby wygrywać mecze musimy w każdym meczu grać z takim zaangażowaniem jak w meczu z Ruchem i zdecydowanie poprawić skuteczność. Nie może być tak, że w kluczowych momentach spotkania zawodzi nas koncentracja i tracimy bramkę po stałym fragmencie gry. Gdyby nie ten głupi błąd podejrzewam, że wyjeżdżalibyśmy z Bytomia w zdecydowanie lepszych nastrojach - przekonywał Buzała.

Niemniej jednak punkt wywieziony z Bytomia był dla Lechii sporym sukcesem. Losy spotkania ważyły się bowiem niemalże do ostatniego gwizdka sędziego.

- Trochę szczęścia w piłce jest potrzebne, chociażby po to żeby strzelać bramki. Tym razem to do nas szczęście się uśmiechnęło, bo choć przegrywaliśmy udało nam się w przedostatniej minucie wyrównać. Trzeba się z tego cieszyć i skupić się na kolejnych meczach - zaznaczył snajper biało-zielonych.

Źródło artykułu: