Prawie 4 mln dolarów dla klubu? Najwcześniej pod koniec roku - rozmowa z Januszem Urbaniakiem, prezesem Warty Poznań

Dziewięć lat temu dawny stadion Warty został sprzedany firmie deweloperskiej, która chciała wybudować w tym miejscu osiedle mieszkaniowe. Wówczas jednak miasto nie wyraziło na to zgody i inwestycja utkwiła w martwym punkcie. Okazuje się, że teraz magistrat złagodził swoje stanowisko i niebawem zezwoli na rozpoczęcie budowy. A to oznacza, że klub z Drogi Dębińskiej otrzymałby pieniądze, które gwarantuje mu umowa podpisana w 2001 roku. O jaką sumę chodzi? Prawie 4 mln dolarów! Prezes Janusz Urbaniak opowiedział portalowi SportoweFakty.pl kiedy można spodziewać się konkretów w tej kwestii, przedstawił także swoje odczucia związane z nieudanym startem nowego sezonu w wykonaniu Zielonych.

Szymon Mierzyński: Chodzą słuchy, że rozwija się sytuacja wokół gruntów, na których znajduje się stadion im. Edmunda Szyca...

Janusz Urbaniak: Jak wiadomo, teren ten został sprzedany w 2001 roku - jeszcze za kadencji poprzednich władz klubu. Warta ma zagwarantowane 25 procent wartości tego terenu i pieniądze mieliśmy otrzymać po wmurowaniu kamienia węgielnego pod nowe budynki. W międzyczasie jednak zmienił się miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i deweloper nie mógł ruszyć z budową. Wszystko stanęło w martwym punkcie i klub nie otrzymał środków finansowych przewidzianych w umowie.

Teraz miasto chce zmienić przeznaczenie owego terenu. Czy to oznacza, że jesteście bliżej zdobycia tych pieniędzy?

- Słyszałem, że magistrat faktycznie myśli o zmianie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Jeśli do tego dojdzie, to wreszcie dostaniemy te niemałe przecież środki.

Czy suma faktycznie jest tak wysoka jak podała jedna z gazet, a więc 3,9 mln dolarów?

- Nie do końca, ale różnica jest niewielka. Chodzi o ok. 3,75 mln dolarów.

Taka kwota byłaby dla Warty niemal zbawieniem. Kiedy możemy spodziewać się jakichkolwiek konkretów?

- Myślę, że sprawa nabierze dalszego biegu nie wcześniej niż pod koniec roku. Najpierw trzeba przecież uchwalić zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a takie procedury muszą potrwać. Na razie wiem tyle, że deweloper jest zdecydowany na przeprowadzenie inwestycji i czeka tylko na zgodę.

Przejdźmy do spraw sportowych. Przed sezonem powiedział pan, że po pięciu kolejkach nastąpi weryfikacja pracy trenera i jeśli zespół znajdzie się w pobliżu strefy spadkowej, to zostanie zatrudniony nowy szkoleniowiec. Za nami wprawdzie tylko trzy kolejki, ale chyba nie może być pan zadowolony z tego, co prezentuje drużyna?

- Na razie wstrzymuję się z wyciąganiem daleko idących wniosków, choć wiem, że w czwartej kolejce o odniesienie pierwszego zwycięstwa będzie nam niezwykle trudno. Zagramy przecież z bardzo solidnym ŁKS.

Nie jest pan rozczarowany nie tyle wynikami, co grą Warty? Patrząc na to, co Zieloni prezentują na boisku, trudno będzie przyciągnąć rzesze kibiców na Stadion Miejski...

- Na pewno jest jakiś marazm, ale on chyba nie dotyczy tylko naszej drużyny. Mam wrażenie, że również w ekstraklasie kibice kilku zespołów mają powody do narzekania. Jeśli chodzi o Wartę, to zdaję sobie sprawę, że aklimatyzacja na obiekcie przy ul. Bułgarskiej nie jest taka łatwa. Nie ma co ukrywać, że nawet jeśli na trybunach zasiądzie kilka tysięcy widzów, to i tak można odnieść wrażenie, że stadion jest pusty.

Trener Marek Czerniawski po spotkaniu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza stwierdził, że jemu atmosfera się podobała...

- Każdy może mieć swoje zdanie, szkoleniowiec również. Mi się taki stan rzeczy nie podoba. Nie satysfakcjonuje mnie ilość widzów, którzy przychodzą na nasze mecze. Chciałbym, żeby było ich więcej.

Na jaką zdobycz punktową liczył pan w trzech pierwszych kolejkach?

- Dwa oczka to za mało. Liczyłem, że zdobędziemy co najmniej cztery. Staram się jednak być cierpliwy. Cieszę się, że uniknęliśmy porażki w Katowicach, bo w ostatnich latach regularnie tam przegrywaliśmy. Tym razem udało się osiągnąć remis, choć nie da się ukryć, że początek spotkania był w naszym wykonaniu fatalny. Jednakże w drugiej połowie, zwłaszcza po czerwonej kartce dla zawodnika gospodarzy, okazało się, że mogliśmy nawet wygrać. Być może zatem przeciwko solidnym przeciwnikom będzie nam się grać nieco łatwiej. Mam taką nadzieję.

Czy kiepskie wyniki w pierwszych kolejkach nowego sezonu uzasadnia pan tylko koniecznością przenosin na Stadion Miejski, czy też uważa pan, że po stronie zawodników bądź szkoleniowca także były jakieś niedociągnięcia? Trener Marek Czerniawski otrzymał latem wolną rękę w dokonywaniu transferów i wymienił całą linię obrony. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że w jakimś stopniu stworzył swój autorski zespół...

- Nie wiem, jakie są odczucia trenera co do nowych piłkarzy. Jeśli mówimy np. o Michale Zawadzkim, to wydaje mi się, że nie osiągnął on jeszcze optymalnej dyspozycji. Na razie musimy uzbroić się w cierpliwość. Poczekajmy dwie kolejki i wówczas zobaczymy, ile tak naprawdę jest wart nasz zespół.

Czy władze klubu prowadzą jakiekolwiek rozmowy z innymi trenerami?

- Na razie nie. Zachowujemy spokój.

Komentarze (0)