Sędzia w 93. minucie orzekł, że bramkarz Cracovii, Marcin Cabaj zwlekał ze wznowieniem gry po złapaniu piłki o odgwizdał przewinienie golkipera. Do piłki ustawionej na 15. metrze podszedł Maciej Iwański i umieścił ją w bramce gości, dając Legii zwycięstwo.
Daniel Stefański po spotkaniu tłumaczył, że już w przerwie ostrzegał Cabaja przed tym, że ukarze go, jeśli nadal będzie grał na czas, Tymczasem bramkarz Pasów w rozmowie z Przeglądem Sportowym opowiada o sytuacji ze swojej perspektywy: - To ja do niego podszedłem przed wyjściem na drugą połowę i powiedziałem: "Panie sędzio, już mam żółtą kartkę. Nie chcę drugiej, więc jak piłka wyjdzie za boisko, to mam truchtać, czy mogę po nią iść?". Odparł: "Ma pan truchtać, bo jeżeli pan będzie chodził, to potraktuję to jak opóźnianie gry i dostanie pan drugą żółtą kartkę". Więc dobrze, truchtałem po każdą piłkę.
Na pytanie o to, czy sędzia kłamał, mówiąc, że sam podszedł i ostrzegł Cabaja, ten odparł: - Kłamie. Uważam, że oszukał nas jako drużynę.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.