Przetrzymaliśmy napór gospodarzy - komentarze po meczu KSZO Ostrowiec - Warta Poznań

W spotkaniu 5. kolejki zmagań o punkty zaplecza Ekstraklasy piłkarze KSZO Ostrowiec Św. ulegli przed własną publicznością Warcie Poznań 0:1, która po tym zwycięstwie awansuje o kilka miejsc w ligowej tabeli.

Marcin Dziewulski (pomocnik KSZO): Mecz z Wartą był spotkaniem do pierwszej strzelonej bramki. My mieliśmy szanse do zdobycia gola w pierwszej połowie, które powinniśmy wykorzystać i wtedy sytuacja byłaby zupełnie inna. Szkoda, że nie udało się osiągnąć lepszego rezultatu, bo bardzo chcieliśmy wygrać na własnym stadionie i wtedy nastroje byłyby zupełnie inne.

Jakub Cieciura (pomocnik KSZO): Na prawdę bardzo szkoda, że nie zdobyliśmy bramki. Mieliśmy klarowne sytuacje w pierwszej połowie, ale jeśli się ich nie wykorzystuje, to się przegrywa mecz i tak się stało w tym przypadku. Naszym grzechem była nieskuteczność. Między innymi Krystian Kanarski miał sytuację, gdzie mógł przyjmować w polu karnym piłkę, jednak mówiąc żargonem piłkarskim "obrońcy siedzieli mu już na plecach" i dlatego też chciał jak najszybciej oddać strzał na bramkę, a okazało się, że pośpiech jest złym doradcą. Mając tyle sytuacji do strzelenia bramki, powinniśmy byli cos ugrać, jednak z każdym kolejnym niepowodzeniem morale zespołu podupadało. Widać było w tym meczu, że im bardziej chcieliśmy, tym bardziej nam to nie wychodziło.

Damian Nawrocik (napastnik KSZO): Byłem mile zaskoczony przyjęciem przez kibiców. Jestem w Ostrowcu dopiero od tygodnia, więc wiadomo, że brakuje mi jeszcze zgrania z kolegami, ale myślę, że z meczu na mecz będzie to wyglądało już coraz lepiej. Po meczu z Wartą jestem niezadowolony, że nie strzeliłem bramki, bo tego się oczekuje od napastnika. Przegraliśmy mecz i teraz musimy zrobić wszystko, żeby to się nie powtórzyło w Łęcznej.

Piotr Reiss (napastnik Warty): Przede wszystkim cieszymy się, że mogliśmy zagrać na bardzo dobrze przygotowanym boisku, bo po tym lekko padającym deszczu było ono idealne do gry. Szkoda tylko, że zabrakło umiejętności w obu zespołach, bo na tym boisku można było pokazać trochę dobrej piłki. Było dużo walki, a my chcieliśmy przywieźć do Poznania jakieś punkty, gdyż wyjechaliśmy na mecz rano o godzinie dziewiątej. Przy strzelonej bramce skorzystałem z prezentu. Po prostopadłym podaniu bramkę próbował strzelić Paweł Iwanicki, golkiper jednak odbił futbolówkę i widząc, że nadbiegają obrońcy uderzyłem mocno, pewnie. Tym samym zdobyliśmy trzy punkty. W pierwszej połowie w sumie trochę na własne życzenie gubiliśmy się i momentami było bardzo groźnie, jednak przetrzymaliśmy ten napór gospodarzy, a w drugiej połowie staraliśmy się już dłużej utrzymywać przy piłce, stwarzać sytuacje, co dało nam trzy punkty.

Komentarze (0)