Do tej pory żaden nominalny napastnik Piasta nie umieścił piłki w siatce. Do niedawna nikt nie przykładał do tego większej wagi, bo kolegów z ataku wyręczali pomocnicy i obrońcy. Teraz coraz częściej słychać głosy o niekompletnym napadzie gliwickiej drużyny. 270 minut bez zdobytego gola to zdecydowanie za dużo jak na zespół, który myśli o powrocie do ekstraklasy. - Gramy na zero z tyłu. W obronie wszystko jest poukładane, ale brakuje nam napastnika z prawdziwego zdarzenia - przyznaje drugi trener Piasta, Dariusz Dudek.
Kibice patrząc na poczynania swoich pupili w meczu z Pogonią Szczecin łapali się za głowy. Sztab szkoleniowy Piastunek stara się jednak zachować spokój. - Cały czas wierzymy w Bartka Iwana. On już nastrzelał dla nas trochę bramek i życzylibyśmy sobie, by nadal wykańczał akcje całej drużyny. Na Kubie Smektale też można polegać. Widać, że się stara, dużo biega, oddaje strzały, trafił nawet w słupek. Piłka nie chce jednak wpaść do bramki - rozkłada ręce Dudek.
Nikt w klubie nie kryje, że problem jest. Niemoc strzelecka przede wszystkim napastników musi martwić. - Aby wygrać mecz, trzeba zdobywać bramki, a my ostatnio mamy z tym problem. Ciągle szukamy egzekutora, który będzie wykańczał akcje drużyny. Być może Maycon zacznie strzelać dla nas gole - mówi z nadzieją asystent trenera Marcina Brosza.