Erik Czikosz nie może pogodzić się z przegraniem eliminacji MME

W spotkaniu ostatniej kolejki eliminacji młodzieżowych mistrzostw Europy reprezentacja Słowacji uległa na własnym terenie Norwegii 1:4. W razie zwycięstwa Słowacy mogli znaleźć się w gronie 4 najlepszych zespołów z 2. miejsc w poszczególnych grupach i zagrać w barażach o awans do turnieju głównego.

Sromota porażka z Norwegią zatrzasnęła jednak przed podopiecznymi Borisa Kitki ostatnią furtkę do MME. Po końcowym gwizdku reprezentujący Słowację obrońca Wisły Kraków, Erik Czikosz długo nie mógł dojść do siebie po straconej szansie. - Jest mi przykro. Ciężko mi znaleźć słowa. Po stracie pierwszego gola byliśmy zszokowani, ale walczyliśmy. Później swoją rolę odegrała czerwona kartka. To nie był nasz dzień. Gdybyśmy strzelili pierwsi, Norwegowie otworzyliby się i wynik mógłby być odwrotny. Tak, to my musieliśmy gonić wynik i rywale to wykorzystali - mówił gracz Białej Gwiazdy.

- Bardzo chcieliśmy i być może to było przyczyną? Nie wiedzieliśmy jak grać. Norwegowie grali prosto i szybko. Graliśmy słabo i nie możemy się niczym tłumaczyć. Biorąc pod uwagę ten mecz, nie zasłużyliśmy na awans. Przez całe eliminacje graliśmy dobrze i wszystko zaprzepaściliśmy w starciu z teoretycznie słabszym rywalem - tłumaczył Czikosz.

22-letni obrońca zamierza reprezentacyjne niepowodzenie zamierza odbić sobie w ligowych spotkaniach Wisły: - Chcę jak najszybciej zmazać plamę. Długo będę tego żałował, ale nie zamierzam już do tego wracać.

Komentarze (0)