Cały zespół z Niecieczy wyszedł na to spotkanie bardzo zmotywowany. Widać to było zwłaszcza po napastnikach Piotrze Trafarskim i Łukaszu Szczoczarzu. Ten drugi, podobnie jak w starciu z GKP, już w 3. minucie spotkania mógł dać prowadzenie Termalice Bruk-Betowi. Tym razem jednak nie trafił do siatki, bo na jego drodze stanął bramkarz Marcin Zarychta. - Mój strzał bardzo ładnie obronił Marcin Zarychta. Już widziałem tę piłkę w bramce, ale nie wpadła. Poszliśmy jednak za ciosem i w końcu nastąpiło przełamanie - mówi w rozmowie z naszym portalem Szczoczarz.
Co nie udało się w pierwszej połowie, udało się w drugiej części gry. Były napastnik Cracovii znakomicie przymierzył z rzutu wolnego i podwyższył na 2:0. Jak sam przyznaje, ostatnio na treningach bardzo przykłada się do ćwiczenia rzutów wolnych. - Na treningach ostro ćwiczę rzuty wolne. W Radzionkowie było ostatnio blisko, z Gorzowem podobnie, ale jak widać do trzech razy sztuka - przyznaje snajper niecieczan. Drugi gol ostatecznie podciął skrzydła gościom. - Wydaje mi się, że Kolejarz nie postawił nam zbytnio wygórowanych warunków. Graliśmy konsekwentnie i to przyniosło rezultat w postaci trzech bramek i trzech punktów - dodaje.
Zanim jednak padły jakiekolwiek bramki w tym spotkaniu, gospodarze mieli rzut karny po tym jak Rafał Jędrszczyk powalił w polu karnym Trafarskiego. Z reguły jedenastki wykonywał Szczoczarz, tym razem do piłki podszedł Marcin Szałęga, którego uderzenie obronił Marcin Zarychta. - Do strzelania karnych byliśmy typowani ja i Marcin Szałęga. Marcin czuł się dobrze, więc to on strzelał - ocenia Szczoczarz. Termalica nie załamała się tą sytuacją i szybko objęła prowadzenie. - Przeszło mi to przez myśl, że może coś być nie tak, ale szybko Adrian Fedoruk ładnym strzałem dał nam prowadzenie - przyznaje napastnik Termaliki.
Po zwycięstwie w piłkarzy z Niecieczy wstąpił nowy duch i znacznie polepszyły się nastroje w zespole. - Liczę, że złapiemy większy luz. Teraz jedziemy do Polkowic w bojowych nastrojach. Po pięciu tygodniach w końcu przełamaliśmy i to nas bardzo cieszy. Na pewno stać na jeszcze lepszą grę. Przy prowadzeniu dwiema bramkami mogliśmy pograć spokojniej, ale boisko nie nadawało się do bardziej technicznej gry - mówi Szczoczarz, który w końcu mógł zlikwidować swój bujny zarost na twarzy. - Po ostatnim meczu powiedziałem, że jak się przełamiemy to się ogolę. Cieszę się, że nastąpi to już dziś (śmiech) - kończy snajper beniaminka I ligi.