Czerwono im - relacja z meczu Górnik Polkowice - Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Miało być pójście za ciosem i marsz w górę tabeli a jest kolejne rozczarowanie. Piłkarze Termaliki Bruk-Betu Nieciecza nie potrafili udowodnić na boisku w Polkowicach, że ich zwycięstwo z Kolejarzem Stróże nie było jednostkowym przypadkiem. Decydujący był początek meczu, kiedy to najpierw trafił Kamil Biliński a następnie szybko boisko za czerwoną kartkę opuścił Dawid Kubowicz.

Marcin Foltyn
Marcin Foltyn

Wspomniane zwycięstwo nad Kolejarzem Stróże, znacznie poprawiło nastroje w drużynie z Niecieczy. Zespół beniaminka ekstraklasy już po derbach Małopolski zapowiadał, że rozpoczyna marsz ku górze i do Polkowic uda się po zwycięstwo. Kolejną dobrą wiadomością dla podopiecznych Marcina Jałochy była absencja w zespole Górnika Zbigniewa Grzybowskiego, który kilka dni temu doznał kontuzji. Brak doświadczonego zawodnika w szeregach gospodarzy, nie wpłynął jednak na postawę polkowiczan.



Ci szybko objęli prowadzenie. Już w 13. minucie spotkania Łukasz Małkowski obsłużył świetnym dośrodkowaniem Kamila Bilińskiemu, któremu nie pozostało nic innego, jak dać prowadzenie Górnikowi. Goście jeszcze bardziej sobie skomplikowali sytuację już pięć minut później. Dawid Kubowicz bezmyślnie uderzył łokciem Marka Opałacza i sędzia Rafał Rokosz odesłał go do szatni. To już trzecia z rzędu czerwona kartka dla piłkarza Termaliki. W poprzednich dwóch spotkaniach "czerwień" oglądali kolejno Karol Piątek i Bartłomiej Piszczek.



Górnik szybko wykorzystał grę w przewadze i podwyższył na 2:0, choć uczciwie trzeba przyznać, że gospodarzom pomógł bramkarz Maciej Budka. Golkiper Termaliki Bruk-Betu dał się zaskoczyć Opałaczowi, który strzelał z ponad trzydziestu metrów w sam środek bramki. Piłka jednak skozłowała tuż przed Budką, kompletnie zaskakując kapitana zespołu gości. Wydawało się, że druga stracona bramka podłamie niecieczan i kolejne gole będą już tylko kwestią czasu.



Nic bardziej mylnego. Termalica niespodziewanie przejęła inicjatywę i tylko własnemu niezdecydowaniu w akcjach ofensywnych zawdzięcza to, że jeszcze przed przerwą nie udało się zdobyć kontaktowej bramki. Po przerwie gospodarze postanowili sobie strzelić w stopę. Zamiast dobić leżącego rywala, strzelec pierwszej bramki Biliński skompletował dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną i w 53. minucie musiał opuścić boisko.



Trener Termaliki Bruk-Betu Marcin Jałocha postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Jego zespół rzucił się do ataku i zaczął sobie stwarzać wreszcie dogodne sytuacje strzeleckie. Najpierw Sebastiana Szymańskiego dwukrotnie sprawdził Łukasz Szczoczarz. Następnie ten sam zawodnik znakomicie obsłużył podaniem Piotra Trafarskiego, który znalazł się sam przed Szymańskim, jednak nie potrafił posłać piłki do siatki rywala.



Napór przyniósł jednak spodziewany efekt i na dziesięć minut przed końcem spotkania trafił Marcin Szałęga, wykorzystując dobre podanie Arkadiusza Barana. Na tym jednak odrabianie strat się skończyło, bo tym ciosie gospodarze szybko się otrząsnęli i do końca spotkania wyprowadzali groźne kontry, po których sporo pracy miał Budka. Górnik nie pozwolił już sobie wydrzeć kompletu punktów.



Górnik Polkowice - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:1 (2:0)



Bramki:

1:0 - Biliński 13'

2:0 - Opałacz 24'

2:1 - Szałęga 80'



Składy:

Górnik Polkowice: Szymański - Opałacz, Smoliński, Pokorny, D. Małkowski, Ł. Małkowski (72' Sierpina), Wacławczyk, Salamoński, Ałdaś (56' Piotrowski), Piątkowski (82' Chyła), Biliński.



Termalica Bruk-Bet: Budka - Kowalski, Tupalski, Piszczek (80' Mąka), Wójcik, Fedoruk (26' Piątek), Baran, Szałęga, Kubowicz, Trafarski (72' Cichos), Szczoczarz.



Żółte kartki: Ałdaś, Biliński (Górnik) oraz Tupalski, Wójcik (Termalica Bruk-Bet).



Czerwone kartki: Biliński (Górnik) oraz Kubowicz (Termalica).

Widzów: 600.

Sędziował: Rafał Rokosz (Siemianowice Śląskie).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×