Mecz z animuszem rozpoczęli gospodarze. Przez niemal dwadzieścia minut piłkarze beniaminka niemal nie schodzili z połowy gości. Jednak bardzo dużo szczęścia miał Maciej Szramowiat. Golkiper Rakowa robił co mógł, aby dwukrotnie zatrzymać groźne uderzenia Czecha Daniela Zinkiego.
W futbolu jednak za wrażenia artystyczne punktów nie ma, bo liczą się bramki. Tutaj lepsi byli częstochowianie. Jedna z nielicznych kontr gości w 26. minucie zakończyła się sukcesem. Defensorzy Górnika pogubili się w polu karnym, a Jaroszewskiego strzałem z bliskiej odległości pokonał Łukasz Brondel. Wałbrzyszanie po stracie bramki starali się odrobić straty, ale w środę wyraźnie brakowało im szczęścia. Jeszcze przed przerwą po uderzeniu Morawskiego piłka uderzyła w poprzeczkę.
W samej końcówce częstochowianie mogli podwyższyć prowadzenie. Jednak na pięć minut przed końcem po minięciu golkipera gospodarzy Witczyk trafił w słupek, a dobijający futbolówkę Czerwiński z pięciu metrów przeniósł ją nad bramką. Było to zaległe spotkanie z 5. kolejki.
Górnik Wałbrzych - Raków Częstochowa 0:1 (0:1)
0:1 - Brondel 26'
Górnik: Jaroszewski - G.Michalak (73' Tobiasz), D.Michalak, Rytko (82' Duś), Przerywacz, Kłak, Zinke, Morawski (37' Majka), Konarski (64' Janik), Wepa, Wojtarowicz.
Raków: Szramowiat - Łysek, Hyra, Pluta, P.Kowalczyk, Ł.Kowalczyk, Kmieć (76' Ceglarz), Nocuń (61' Witczyk), Gajos (84' Kulawik), Brondel (61' Czerwiński), Zachara.
Żółte kartki: Kłak, Konarski (Górnik) oraz Ł.Kowalczyk, Gajos (Raków).
Sędzia: Tomasz Zieliński (Konin).