Ojrzyński, który otwarcie mówił o zaległościach finansowych, poprowadził jeszcze popołudniowy trening, a potem dowiedział się, że traci pracę. Śląski klub ma od niedawna czeskiego właściciela Zdenka Zlamala i prezesa - Marka Zdrahala. Być może nowym szkoleniowcem zostanie ich rodak Erich Cviertna.
- Zostałem na razie słownie poinformowany o tej decyzji. Pozostaje sprawa pisemnego rozwiązania kontraktu. Pracowałem w Odrze od połowy czerwca, pieniądze dostałem za pierwsze pół miesiąca. Potem były obietnice a ja nie lubię być ładowany w butelkę. Zatrudniał mnie prezes Dariusz Kozielski, już niezwiązany z klubem. On się starał, ja rozumiałem sytuację. Mówiło się, że jak przyjdą Czesi - będą duże pieniądze. Była za to wojna na górze. Wiedziałem, że po odejściu Kozielskiego właściciele będą chcieli zatrudnić bardziej zaufanego człowieka na moje miejsce - powiedział PAP Ojrzyński.
- Mówiłem prawdę o zaległościach. W przypadku niektórych piłkarzy chodzi o znacznie dłuższy okres. I to się przekładało na naszą grę. To nie jest normalne, żeby przed każdym wyjazdowym meczem zbierać pieniądze na wynajem autobusu. Pracowałem w klubach znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, ale jednak Odra to od tej strony ewenement. Klubowi życzę jak najlepiej i mam nadzieję, że zespół się utrzyma w 1. lidze. Bo jeśli spadnie niżej, o powrót będzie trudno - dodał.