Gdynianie po zwycięstwie z Jagiellonią nieoczekiwanie stracili punkty w Krakowie. O ile w pierwszym meczu zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, o tyle w tym drugim już tak dobrze nie było. W sobotę żółto-niebiescy zmierzą się z Polonią Warszawa, w której ciężko znaleźć słabe ogniwo. - Przed sezonem formacja obronna Polonii została solidnie wzmocniona - mówi Dariusz Pasieka. - W meczu z nami nie zagra jednak kapitan zespołu, Radek Mynar. Patrząc jednak na jego zmiennika to formacja ta wcale nie straci na jakości. Tosik gwarantuje bowiem wysoki poziom. Silnych zastępców mają także środkowi obrońcy w postaci Dziewickiego i kontuzjowanego Jodłowca. Plus do tego należy doliczyć Brzyskiego. Całość prezentuje się więc okazale. A jest jeszcze piąty do konstelacji defensywnych piłkarzy, czyli Rachwał. Mała ilość straconych bramek świadczy o tym, że mamy do czynienia z solidną defensywą.
Szkoleniowiec Arki zwraca również uwagę na ofensywę zespołu z Konwiktorskiej: - Nie gorzej prezentuje się ofensywa. Na czoło wysuwa się Janusz Gancarczyk oraz Adrian Mierzejewski. W środku pomocy występuje Bruno. Na ławce natomiast siedzi Gołębiewski, który u nas grałby od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Trener Janas ma w kim wybierać - zauważa Pasieka.
- Nie stoimy jednak na straconej pozycji. Jeśli zagramy drużynowo to jesteśmy w stanie stawić czoła bardzo dobrym piłkarzom ekstraklasy. Każda obrona popełnia błędy. Przed meczem z Cracovia Arka mogła pochwalić się najlepszą defensywą w lidze. Straciliśmy dwie bramki i już nie jesteśmy przodownikiem w tej statystyce. Teraz niech zadziała to w drugim kierunku. - kontynuuje opiekun żółto-niebieskich.
To, co w meczu z Jagiellonią, czyli liderem rozgrywek przyniosło skutek w postaci zwycięstwa, w meczu z Cracovią nie funkcjonowało do końca tak, jak zakładał to trener Arki. Pasieka zwrócił uwagę na amplitudę, która dotyczy miejsc w tabeli Jagi i Cracovii...-. Zanotowaliśmy amplitudę, gdyż najpierw graliśmy z liderem, a potem z zespołem z samego dołu. - wyjaśnia. - Uważnie obserwowałem zespół i nie zauważyłem, aby w jakikolwiek sposób lekceważąco podchodził do gry przeciwko Cracovii. Zawodnicy bardzo chcieli się w tym spotkaniu pokazać. Pewien zbieg okoliczności spowodował, iż mecz nie rozpoczął się dla nas zbyt dobrze.
Skąd zatem wzięła się ta różnica w grze? - Różnica polegała na tym, że z Jagiellonią graliśmy blisko siebie, ciasno, a w konfrontacji z Cracovią byliśmy rozrzedzeni po boisku. Nie mogliśmy złapać rytmu, zagrać pressingiem. I powinien to być sygnał ostrzegawczy dla moich zawodników czego należy unikać i jak zagrać w kolejnym pojedynku. Blisko siebie, kompaktowo, tylko wówczas możemy myśleć o zwycięstwie.
-Nie zawsze taka gra gwarantuje pełną pulę punktową, ale przynajmniej pozostaje satysfakcja z dobrej gry. A założenia taktyczne? - Z Jagiellonią zawodnicy w stu procentach wypełnili założenia taktyczne. I to był klucz do zwycięstwa. Nie powiem natomiast ile procent z tych zadań zostało spełnionych w Krakowie....
- Sam wynik i nasza gra świadczą o tym, że nie był to zbyt wysoki procent - podsumowuje Pasieka.