Paweł Janas: Powinniśmy się cieszyć, że w Polsce powstają coraz piękniejsze stadiony

Polonia nie wygrała już czwartego kolejnego spotkania, a drugiego pod wodzą trenera Janasa. Arka z kolei znów nie straciła bramki na swoim stadionie, ale swoją grą rozczarowała. Mecz obu drużyn skończył się wynikiem bezbramkowym. Obaj trenerzy po spotkaniu nie wyglądali na rozczarowanych brakiem zwycięstwa swojego zespołu.

Słabszą postawę Polonii w meczu z Arką trener gości nie chciał obarczać sztuczną murawą. Wołał szukać pozytywów gry na tego typu nawierzchni. - Cieszę się, że za pół roku przyjdzie nam grać na nowoczesnym stadionie w Gdyni. To jest na tę chwilę najważniejsza informacja. Na sztucznej murawie ciężko o ładną grę. Bardziej dominuje na niej walka - mówił po spotkaniu Paweł Janas. - Od początku nastawiliśmy się na grę długą piłką. Gdy tylko rozgrywaliśmy ją w tyłach to notowaliśmy wiele strat. Nie narzekam jednak na murawę. Powinniśmy się cieszyć, że w Polsce budowane są coraz piękniejsze stadiony. Czekam kiedy taki obiekt powstanie na Polonii - dodał szkoleniowiec Czarnych Koszul.

Arka natomiast po raz kolejny rozczarowała w ofensywie. - W meczu zaprezentowało się czterech naszych napastników z wyjątkiem Rafała Siemaszki, który rozgrywał spotkanie w Młodej Ekstraklasie. Wiemy, że w tej formacji "but nas uwiera". W każdym meczu stwarzamy sobie klarowne okazje. Nie możemy sobie pozwolić na ich niewykorzystywanie. Nie stać nas na to. Mirko Ivanovski jest młodym zawodnikiem. Giovani niedawno co skończył 19 lat. Z Labukasem różnie u nas bywało. Ciągle szukamy optymalnego rozwiązania. Optymalnego zestawienia dwóch napastników. Tadas już się odblokował, wciąż czekamy na bramki Ivanovskiego. Mnie również bardzo smuci postawa ofensywy. Pocieszeniem może być fakt, iż w kolejnym meczu z pozytywnej strony pokazała się formacja obronna - komentował opiekun żółto-niebieskich.

Trener Pasieka stanął również w obronie swojego bramkarza, który zbyt często wybiegał poza własne pole karne. W obu przypadkach mogło to zakończyć się fatalnie dla gospodarzy. - Nie powiedziałbym, że Witkowski zagrał słabe zawody. Zachował czyste konto. Poza tym nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się. Nie wiem ile dokładnie Polonia oddała strzałów w światło bramki. Wiem natomiast, że przy dośrodkowywaniach zachował się tak jak należy. Wyłapał to, co powinien. Bardzo dobrze wprowadzał piłkę do gry. Jeśli chodzi o sytuację z ręką i strzale Mierzejewskiego to będę w tym miejscu bronił Witkowskigo. Wymagam bowiem od bramkarza, aby grał wyżej. Pełnił funkcję ostatniego obrońcy. Aby wypychał obronę do przodu. I z tych zadań się wywiązał. Pod tym względem nie mam do niego żadnych pretensji - wyjaśniał szkoleniowiec Arki Gdynia.

W jednej z tych sytuacji czerwoną kartką powinien zostać ukarany bramkarz gospodarzy. Witkowski bowiem zagrał piłkę ręką poza polem karnym. - Nie komentuję decyzji sędziego, bo szkoda nerwów - skwitował Paweł Janas.

Dariusz Pasieka odniósł się również do postawy formacji obronnej, a zwłaszcza Michała Płotki, którego błąd mógł kosztować Arkę utratę bramki. - Mówiłem już to wcześniej, że wierzę w Michała. Początki zawsze są bowiem trudne. Michałowi zdarzają się gorsze momenty w meczu, ale z minuty na minutę się rozkręca. Nie myślałem o jakiejkolwiek przedwczesnej zmianie. Gołębiewski, z którym Michał toczył pojedynki to silny zawodnik, potrafiący grać głową. Kilka razy dał się mu wyprzedzić. Nie miał problemów z piłkarzami drużyny przeciwnej, ale z odpowiednim wyprowadzaniem piłki. Na szczęście obrona wzajemnie się asekurowała. Mogłem oczywiście przesunąć Emila Nolla na środek, a Wojtka Wilczyńskiego na lewą stronę, ale wolałem poczekać. I z przebiegu czasy myślę, że podjąłem słuszną decyzję. W drugiej połowie Michał zagrał solidne spotkanie.

Źródło artykułu: