Marek Czerniawski: Musimy grać prostszymi środkami

Warta ma na koncie tylko dziesięć punktów i jej przewaga nad strefą spadkową jest znikoma. W środę Zieloni nie potrafili pokonać Dolcanu Ząbki, dlatego sobotnie spotkanie z Górnikiem Łęczna ma ogromną stawkę. By pokusić się jednak o zwycięstwo, poznaniacy muszą wyeliminować kilka niedociągnięć, które dało się zauważyć w starciu z outsiderem.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

W środę, w przeciwieństwie do kilku innych meczów, podopieczni Marka Czerniawskiego łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich i tylko nieskuteczności zawdzięczają fakt, że nie zdobyli gola. Mankamentem, który rzucał się w oczy i nieco irytował kibiców, było przesadne rozgrywanie piłki pod polem karnym rywali. Poznaniacy, mając dobrą pozycję do uderzenia z dystansu, decydowali się na niepotrzebne podania i zazwyczaj notowali straty. - Mieliśmy z tym problem i już w trakcie pierwszej połowy podpowiadałem zawodnikom, żeby stosowali prostsze środki. Takich okazji na strzały było sporo. Mieli je m. in. Damian Szałas i Marcin Wojciechowski. Po przerwie obraz gry był nieco inny. Więcej akcji przeprowadzaliśmy skrzydłami i uderzaliśmy z mniejszych odległości. To sprawiło, że szans na strzały zza pola karnego nie było zbyt wiele i mankament z pierwszej połowy nie rzucał się w oczy - powiedział opiekun Zielonych.

- W wielu fragmentach nie daliśmy bramkarzowi Dolcanu szansy na popełnienie błędu. Na sobotnie spotkanie z Górnikiem Łęczna trzeba to koniecznie wyeliminować - dodał Czerniawski.

Remis z outsiderem Warta może traktować jako porażkę. Czy to środowe niepowodzenie nie wpłynie demotywująco na poznaniaków? - Nie ma takiej możliwości. Będziemy się maksymalnie mobilizować. W dalszym ciągu uważam, że mój zespół stać na opuszczenie niebezpiecznej strefy i oddalenie się od miejsc zagrożonych spadkiem. Czynnikiem, który nam w tym nie pomaga, jest z pewnością sytuacja organizacyjna klubu. To ma bezpośrednie przełożenie na nasze możliwości kadrowe. Prawda jest taka, że ławkę rezerwowych mamy ubogą. Znajduje się na niej dwóch, maksymalnie trzech zawodników, którzy prezentują poziom I-ligowy. Efekt jest taki, że gdy dokonuję zmian, to nie mogę liczyć na zbyt wiele - zakończył Czerniawski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×