Rafał Ulatowski: Futbol jest niewiarygodny

Cracovia pokonała w sobotnim spotkaniu towarzyskim TSV 1860 Monachium 2:1. Wobec absencji kilku zawodników trener Pasów, Rafał Ulatowski dał szansę gry piłkarzom, którzy do tej pory rzadko pojawiali się w składzie pierwszej drużyny. - Miałem na uwadze, by praktycznie każdy mógł wejść na boisko i poczuć atmosferę tego stadionu - mówił szkoleniowiec.

Stąd obecność w pierwszym składzie Milosza Kosanovicia, Mariusza Sachy, Dariusza Pawlusińskiego i Bartłomieja Dudzica, którzy do tej pory w tym sezonie nie grali zbyt często.

Pasy objęły prowadzenie po precyzyjnym strzale Mateusza Klicha z dystansu. Później piłkę do własnej bramki skierował Marek Wasiluk, a autorem zwycięskiego trafienia był Radosław Matusiak. - Fussball ist unglaublich (futbol jest niewiarygodny - przyp. red). Pewnych rozwiązań nie da się zaplanować, wymarzyć. Bramkę, którą straciliśmy na 1:1, rzadko zdarza się widzieć na europejskich stadionach. Milosz Kosanović mówił, że w podobnych okolicznościach Serbia straciła gola z Estonią. Bramka na 2:1 była z kolei przecudnej urody. Raz, że piękny strzał, a dwa, że wykonany przez zawodnika, który do tego momentu specjalnie się nie wyróżniał. Później miał kolejną akcję, która mogła dać nam 3:1.

To drugi mecz Pasów na nowym stadionie przy ul. Kałuży 1 i drugi zakończony zwycięstwem. Licząc także pucharowy mecz z GKP w Gorzowie Wielkopolskim i ligowy wyjazd na Dialog Arena w Lubinie, Cracovia nie przegrała piątego meczu z rzędu (cztery zwycięstwa, jeden remis). Wygląda na to, że krakowianie serię porażek z początku sezonu mają już za sobą. - Cieszę się ze zwycięstwa, ale martwi mnie budowanie akcji od środkowych obrońców. Mamy z tym duży problem. Z drugiej strony wszyscy mówili, że nie zdobywamy bramek po strzałach zza pola karnego. Tymczasem teraz i Klich, i Matusiak w ten sposób wpisali się na listę strzelców - analizuje Ulatowski.

Trener Pasów ceni sobie możliwość konfrontacji z zagranicznym rywalem. TSV w tej chwili zajmuje 6. miejsce w niemieckiej 2. Bundeslidze i ma szanse na awans do Bundesligi: - Każdy kontakt z zespołem z zagranicy to cenne doświadczenie, którego nam brakuje. Jarabica, Kosanović, Wasiluk i Janus - to nasza obrona z tego meczu, a najstarszy w niej Janus ma 24 lata. To pokazuje, jak wiele pracy przed nami. Dużo błędów popełniliśmy przy konstruowaniu akcji od obrony. Będziemy nad tym pracować w nadchodzącym tygodniu. Chcieliśmy rozgrywać piłkę, a nie kopać ją bezmyślnie do przodu. My jesteśmy zespołem, który kiedy cofnie się na własną połowę, to przegrywa. Musimy starać się kontrolować grę i grać wyżej.

Komentarze (0)