Zaczęło się od starcia z GKS-em Katowice. Niebiesko-czerwoni przegrywali w nim do przerwy 0:1, ale w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry zdobyli zwycięską bramkę. Później odrobili dwa gole w Łodzi, wychodząc ze stanu 0:2 na 2:2. Teoretycznie najbliżej porażki byli w Ząbkach. Tam przegrywali z Dolcanem do 81. minuty, by ostatecznie wrócić do Gliwic z kompletem punktów. Piast wynik gonił także w Łęcznej (z 0:1 na 1:1).
W niedzielne popołudnie, w konfrontacji z Podbeskidziem Bielsko-Biała defensywa Piasta znowu dała się zaskoczyć jako pierwsza. Stracona bramka nie podłamała jednak gliwickiej jedenastki i po końcowym gwizdku sędziego, to ona cieszyła się ze zwycięstwa. - Kolejny raz pokazaliśmy charakter. Gramy zawsze do końca. Widać, że jesteśmy dobrze przygotowani do tego sezonu, bo do ostatniej minuty walczymy na pełnych obrotach. Myślę, że to zwycięstwo da nam takiego pozytywnego kopa i będzie coraz lepiej - mówił po meczu z Góralami pomocnik niebiesko-czerwonych, Bartosz Iwan.
Postawa piłkarzy Marcina Brosza może się podobać, ale sami piłkarze woleliby unikać tak stresujących sytuacji. - Znowu udowodniliśmy, że potrafimy odwrócić niekorzystne losy spotkania, ale mam nadzieję, że od teraz będzie więcej takich meczów, w których to my pierwsi trafimy do siatki - powiedział Jakub Biskup.
W najbliższy weekend niepokonany Piast zmierzy się w Kluczborku z tamtejszym MKS.