Chcieliśmy pozabijać się nawzajem - rozmowa z Abdou Razackiem Traore, piłkarzem Lechii

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lechia Gdańsk potwierdziła swoją dominację w Trójmieście i wygrała piąty raz z rzędu z Arką Gdynia. Po raz pierwszy w tych derbach wystąpił Abodu Razack Traore, który jednak wcześniej uczestniczył m.in. w derbach... Casablanki.

Michał Gałęzewski: To były twoje pierwsze derby w barwach Lechii. Co mógłbyś powiedzieć o meczu z Arką?

Abdou Razack Traore: Uważam, że było fantastycznie. Graliśmy nieźle, chociaż pierwsza połowa była bardzo twarda, toczona w atmosferze walki. Później już kontrolowaliśmy grę, w końcu strzeliliśmy bramkę i jestem zadowolony z tego, że trzy punkty zostają w Gdańsku. To najważniejsze

Jak podobała ci się atmosfera na trybunach?

- To nie był mój pierwszy mecz derbowy, więc mnie to nie zaskoczyło. Grało się naprawdę dobrze i dzięki takiej publiczności, aż chciało się grać i bardziej walczyć dla kibiców. Dobrze widzieć tylu kibiców na stadionie.

Mógłbyś jakoś porównać te derby do innych, w jakich uczestniczyłeś?

- Tak, oczywiście. Gdy grałem w Maroko, uczestniczyłem w meczu derbowym Raja Casablanca - Wydad Casablanca. To były jedne z największych meczów jakie grałem i mogę do nich porównać mecz w Gdańsku. Fajnie się gra w takich meczach, bo to ogromne wyzwanie dla piłkarza.

Derby to jednak nie jest piękna piłka nożna...

- W pierwszych minutach po prostu chcieliśmy pozabijać się nawzajem (śmiech, dop. red.). W drugiej połowie gra była bardziej otwarta i mogliśmy zacząć kontrolować sytuację na boisku.

Co możesz powiedzieć o sytuacji po bramce Wiśniewskiego, kiedy stoczyliście małą bójkę na murawie?

- Takie są derby. Każdy chce wygrać i robimy wszystko, aby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść i strzelić większą ilość bramek od rywali. Atmosfera jest gorętsza, więc nic dziwnego, że coś takiego się zdarzyło. Teraz po meczu nie mamy do siebie pretensji bo zdajemy sobie sprawę z tego, że taki jest football.

Wygraliście pięć spotkań z rzędu w lidze i w pucharze. Jesteście w tak wysokiej formie, czy macie po prostu szczęście?

- Uważam, że nie można powiedzieć, że mamy tylko szczęście. Te zwycięstwa to efekt ciężkiej pracy na treningach. Bardzo chcemy rozwijać swoje umiejętności i bardzo się cieszę, że klub się rozwija, ale nie możemy spocząć na laurach. Według mnie, w piłce nożnej generalnie nie ma czegoś takiego, jak szczęście.

Gdy rozmawialiśmy ostatnim razem mówiłeś, że się nauczysz języka polskiego. Jak to u ciebie teraz wygląda?

- Mój polski język? Nie mogę powiedzieć, że umiem tylko brzydkie słowa. Umiem powiedzieć dzień dobry, dziękuję, proszę (nie mogący się powstrzymać od śmiechu Traore powiedział te słowa po polsku). Najważniejsze jest na tą chwilę to, abym nauczył się wraz z chłopakami języka piłkarskiego, później przyjdzie czas na inne słowa.

Masz kontrakt tylko do końca sezonu. Co dalej? Zamierzasz zostać w Gdańsku, czy może planujesz odejść do innego klubu?

- Na pewno do Arki nie odejdę, bo będę potrzebował chyba prywatnego ochroniarza (śmiech, dop. red.). Na razie jestem w Lechii, z którą mam półroczny kontrakt i jestem zadowolony z tego, że tu trafiłem. Liczę, że nadal będę mógł cieszyć się grą w Lechii, bo wszystko mi tu pasuje. Nie chcę mówić o konkretnym terminie przedłużenia umowy. Musimy usiąść z działaczami i wypracować korzystną dla obu stron umowę.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)